Najpierw ogłoszono wielki powrót, później odtrąbiono sukces, a teraz zapowiedziano definitywny koniec. Salon Samochodowy w Genewie (GIMS) umarł i przechodzi do historii. Kolejnej edycji targów motoryzacyjnych nie będzie. Wieszczyliśmy jego koniec, chodząc po pustych halach tegorocznej edycji, ale takiego obrotu spraw, się nie spodziewaliśmy.
Tak kończy się historia największego, najstarszego i najbardziej prestiżowego salonu samochodowego w Europie. Kolejnej edycji GIMS (Genewa International Motor Show) nie będzie. Organizator ogłosił, że planowana na 2025 r. edycja imprezy się nie odbędzie. Przynajmniej nie w Genewie, nie pod tą nazwą i nie w tym terminie.
Salon samochodowy w Genewie to jedna z najstarszych imprez w Europie. Pierwsza edycja odbyła się w 1905 roku i z przerwą na II Wojnę Światową, od 1947 roku organizowana była nieprzerwanie, co roku, aż do 2019.
I pewnie, gdyby nie fakt, że Renault Scenic E-tech otrzymał nagrodę Car of The Year, przyznawaną corocznie właśnie podczas targów w Genewie, z obecności w imprezie też by pewnie francuzi zrezygnowali.
W sumie producentów samochodów było na tegorocznym salonie w Genewie niespełna dziesięciu. Do tego samochody sportowe, ale zabytkowe i klasyczne w roli zapchajdziury oraz zaledwie kilka prototypów małych nieznanych manufaktur. A gdzie takie marki jak Volkswagen, Audi, Porsche, Toyota, Skoda, Citroen, Peugeot, Fiat czy Ford?
Na liczbach wszystko wyglądało w porządku. 37 wystawców, 23 światowe premiery, 157 samochodów i 168 tys. widzów w tym 2 tys. akredytowanych dziennikarzy z całego świata.
trudno się dziwić, że szybko odtrąbiono sukces. Powrót do Europy uznano za udany. Wystarczyło jednak kilka miesięcy, by podjąć trudną, ale ostateczną decyzję. Organizator ogłosił, że odwołuje przyszłoroczną imprezę w Genewie i kolejne jej edycje. W zamian proponuje Geneva International Motor Show Qatar, czyli salon samochodowy w Doha, stolicy emiratu. Nie w marcu a w listopadzie.
Jeśli zatem ktoś szuka motoryzacyjnych emocji, premier, nowości, a nawet samochodów koncepcyjnych, skazany jest na targi w… Poznaniu. Tak, tak. Nie przypuszczałem nawet, że niewielka, w sumie lokalna impreza wyrośnie trochę nie za swoją sprawą na jedyny w tym regionie Europy salon samochodowy.
Pozostają oczywiście „targi” w Paryżu i Monachium, które po likwidacji targów we Frankfurcie próbują przejąć nieco rolę europejskiego salonu, jednak i one zmieniają charakter na coś w rodzaju pokazu siły elektromobilności wszelakiej, niekoniecznie tej z czterema kołami.
A jeśli ktoś naprawdę tęskni za salonem samochodowym i chce nacieszyć oko nowymi modelami i premierami na światowym poziomie, pozostają Chiny. To właśnie tam teraz zaczyna bić serce motoryzacyjnego świata. To właśnie w Pekinie i Szanghaju można, co rok podziwiać nowe modele znanych nam marek od Volkswagena, BMW, Mercedesa przez Toyotę, Kię i Hyundaia po egzotyczne dla nas marki chińskie jak Diphoo, Younghou, Avatr, Jetour, Haval, Luxeed, Dadao, Mhero czy Stelano i Jidu.
A na obszerną relację z tegorocznego salonu w Pekinie zapraszamy do kolejnego magazynu Fleet.