Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Trends

Red Bull Racing godnie żegna się z silnikami Hondy

Za nami Grand Prix Japonii — wyścig, który można byłoby porównać do czarnej kawy. Smakuje tylko nielicznym, a reszta patrzy z przekąsem, twierdząc, że to nic specjalnego i nie ma się nad czym zachwycać. Gorzkie, niedobre i nudne, niczym auta jeżdżące w kółko…

Faktycznie, można się zgodzić, że Suzuka nie dostarczyła kibicom akcji na torze, spektakularnych walk czy nawet zapowiadanego przed weekendem deszczu, który zawsze podkręca rywalizację. Ale czy wyścig, w którym czołową trójkę dzielą zaledwie 2 sekundy, można nazwać nudnym? Tu walka toczyła się o lepszą strategię, zarządzanie oponami i opanowanie kierowcy. Dużo też dała pozycja startowa, którą większość kierowców w pierwszej dziesiątce utrzymała do końca wyścigu.

W tym aspekcie najlepiej pokazał się Max Verstappen, który w sobotę wykręcił najlepsze kółko w życiu, ustanawiając tym samym rekord toru w Japonii. Holender wygrał ze znacznie szybszym McLarenemNorrisa o jedną setną sekundy. Po tym okrążeniu mogliśmy usłyszeć, jak bardzo Maxowi zależało na powrocie na szczyt i ile emocji trzymał w sobie. Zaliczył dobry start i przez cały wyścig utrzymywał tempo oraz degradację opon na poziomie McLarenów — co Red Bullowi nie udawało się w poprzednich wyścigach tego sezonu.

Brytyjski zespół zaś bez wątpienia można nazwać największym przegranym tego weekendu. Dysponując najlepszą maszyną i mając ambicje na oba tytuły, nie mogą popełniać tak wielu błędów strategicznych. Od początku sezonu nie zaliczyli weekendu bez wpadki. W Australii zaskoczył ich deszcz, w Chinach — ustawienie samochodu i Norris, który wie wszystko najlepiej i sam próbował zaradzić awarii układu hamulcowego.

W Japonii mieli idealną okazję, żeby chociaż spróbować podciąć Verstappena poprzez wydłużenie pierwszego stintu na pośredniej mieszance. Okazało się, że Verstappen i Norris zjechali do alei serwisowej w tym samym momencie, co — przy dwusekundowej przewadze Holendra — nie dawało szans na objęcie prowadzenia. Nawet wolniejszy pit stop mechaników Red Bulla nie pomógł Norrisowi, który potem próbował jeszcze Verstappena wyprzedzić na trawie, oczywiście zarzucając mu, że ten go tam zepchnął. To jednak zostało szybko odrzucone przez sędziów po krótkiej analizie.

Dodatkowo w McLarenie niepokój budzi rosnące ciśnienie między zespołowymi partnerami. Obaj mają ambicje na tytuł i nie chcą odpuszczać. Oscar Piastri cały wyścig „przesiedział” na tylnym skrzydle kolegi, raz po raz szukając dogodnej szansy na wyprzedzenie. Próbował także zaproponować zamianę miejsc, ale do tego — po zeszłorocznych perypetiach — McLaren podchodzi bardzo niechętnie. Nie chcą, a wręcz boją się, ustalić, który z kierowców zasługuje na priorytetowe traktowanie, i wolą, żeby to walka na torze zdecydowała, kto będzie czołową postacią w zespole.

Moim zdaniem mogli chociaż spróbować zobaczyć, czy Piastri dysponuje lepszym tempem od Lando. Jadąc cały czas za Brytyjczykiem, marnował opony i nie mógł pokazać pełni tempa, które być może miał jeszcze w zanadrzu. A jak wiadomo — zespołowego kolegę, w tym samym bolidzie i na oponach o podobnym poziomie degradacji, wyprzedzić jest najciężej. Potrzebne jest polecenie od „góry”. Gdyby Piastriemu nie udało się powalczyć z Red Bullem, wtedy musiałby z powrotem oddać pozycję Norrisowi. A tak — największym beneficjentem tej sytuacji stał się Verstappen, który mógł skupić się wyłącznie na sobie, wiedząc, że w McLarenie trwa walka dwóch wielkich wyścigowych ego…

Zostawmy McLarena i przyjrzyjmy się dotychczas najlepszemu debiutantowi — KimiemuAntonellemu. Jemu bowiem udało się pobić dwa rekordy Verstappena. Wykorzystał swoją ostatnią szansę i został najmłodszym kierowcą, który prowadził w wyścigu F1 — 3 dni po wyścigu byłby już na to za stary. Został także najmłodszym kierowcą, który ustanowił najszybsze okrążenie podczas wyścigu.

Na koniec kilka słów o zespołach ze środka stawki. Williams, z bojowym nastawieniem Albona, cały czas utrzymuje wysokie 5. miejsce w generalce. Pierwsze punkty w tym sezonie zaliczył IsackHadjar, którego forma — po wpadce w Australii — tylko rośnie. Obecnie Francuz jest drugim najlepiej punktującym kierowcą w rodzinie Red Bulla w klasyfikacji generalnej.

Największą furorę jednak podczas weekendu wyścigowego zrobił Jack Doohan, który stwierdził, że przerzuci swoje doświadczenia z symulatora na tor, i próbował przejechać zakręt z włączonym DRS-em. Franco Colapinto już zaciera ręce na jego pozycję.

Na kolejny wyścig długo nie trzeba czekać — bolidy ponownie wyjadą na tor za tydzień, w Bahrajnie.

Kajetan Baranowski
Expert F1

 

Przeczytaj również
Popularne