Motocykl Yamaha XT 1200Z Super Tenere powstał z myślą o długodystansowej podróży nie tylko po utwardzonej nawierzchni, ale również na terenach odludnych bezdroży.
Motocykl wygląda na nowoczesną konstrukcję, jednak siłą rzeczy pełnymi garściami czerpie inspirację ze starego modelu. A ten w dniu swej premiery pod koniec lat 80. stanowił nie lada gratkę dla wszystkich długodystansowych enduromaniaków. Bo na tle ówczesnych turystycznych motocykli, takich jak Transalp czy BMW GS, powstał motocykl, który poza swobodą w wyborze trasy, również dzięki szybkobieżnemu silnikowi nadawał się także do dynamicznej jazdy po asfaltowych drogach. I miał bogate, rajdowe tradycje z rajdu Paryż–Dakar.
Wygląd
Wygląd motocykla nie pozostawia żadnych wątpliwości, że to turystyczny i bardzo komfortowy sprzęt. Pod nowoczesnym designem kryją się najnowsze technologie i topowe materiały. Elektroniki jest tutaj wystarczająco dużo, żeby bez kompleksów zadawać szyku na tle konkurencji, ale też nie dominuje ona na tyle, aby krępować użytkownika obawą przed ryzykiem awarii podczas dalszych wypadów w nieznane. Jest kontrola trakcji, ABS, którego, niestety, nie można wyłączyć i wtrysk paliwa, czyli to, co niezbędne. Motocykl dysponuje wygodną w użyciu przystawką pod siedzeniem, której demontaż zmienia wysokość kanapy. Mimo większego silnika o pojemności 1200 ccm (dawniej 750 ccm) maszyna jest węższa w talii, co w połączeniu z szerszą kierownicą ułatwia jazdę na stojąco. Odnosi się też wrażenie, że obniżono środek ciężkości, co sprzyja nie tylko jeździe w terenie, ale również dynamicznemu pokonywaniu zakrętów. Zestaw wskaźników to nie tylko nowoczesny design, ale kilka potrzebnych i czytelnych informacji, takich jak wybór trybu jazdy. Bo nową Yamahą można poruszać się w trybie turystycznym z miękkimi nastawami zawieszenia oraz łagodną charakterystyką silnika lub też usportowionym, kiedy silnik jest bardziej czuły na ruch rollgazu, a zawieszenie staje się twardsze. W porównaniu do protoplasty rama wydaje się bardziej sztywna, a motocykl mimo wszystkich turystycznych bambetli, w które przy okazji wprowadzenia na rynek został wyposażony, wydaje się być bardziej zwarty w swej budowie. Być może to sprawka widelca upside-down, bardziej sztywnego w swej konstrukcji niż tradycyjne widełki teleskopowe z poprzedniego modelu. Szyba ma szeroki zakres regulacji, pozwala na dopasowanie do wzrostu każdego kierowcy, ale w najwyższym położeniu robi mały przeciąg i nie chroni już tak dobrze przed deszczem, ze względu na powstałą pod nią lukę. Ogromnym udogodnieniem jest praktycznie bezobsługowy napęd tylnego koła za pomocą wałka, a nie tak jak w poprzedniku – łańcucha.
Moc
Jeśli chodzi o sposób oddawania mocy, silnik rzeczywiście dysponuje sporym potencjałem. Nie jest to potencjał przyprawiający o gęsią skórkę, ale wystarczy do utrzymania szybkiego tempa. Głowica ma teraz tylko osiem zaworów, a 270-stopniowe przesunięcie czopów korbowodowych silnika względem siebie to rozwiązanie prawie tak stare jak świat i znane, chociażby z modelu TDM drugiej generacji. Podobno taki wał korbowy poprawia elastyczność silnika dzięki zwiększonej wartości momentu obrotowego. Nie ma już zespolenia jeźdźcy z silnikiem za pośrednictwem namacalnego działania linek rollgazu jak w starym modelu. Ale tylko teoretycznie. Dziś o wszystkim decyduje komputer i elektronika w oparciu o system fly by wire. W efekcie silnik żwawo podrywa maszynę do galopu, a jego najbardziej odczuwalną zaletą i przewagą nad linkami jest ultrapłynna reakcja silnika na nagłe zamknięcie gazu podczas powolnej jazdy, na przykład w korku, a także na otwarcie, na przykład w zakręcie. Dynamicznej jeździe sprzyja znakomicie zestrojone zawieszenie i progresywnie działający zintegrowany układ hamulcowy, w którym niezależnie od tego której klamki używamy, to i tak hamują oba koła. Jest na tyle dobrze, że można zapomnieć przez chwilę o tym, z jak dużym motocyklem mamy do czynienia. Ta sama zaleta związana z niezłym wyważeniem Yamahy uwidacznia się podczas terenowej jazdy, kiedy balans ciałem przekłada się na reakcję maszyny. Także w czasie parkingowego manewrowania, gdy trzeba pomóc sobie nogami. To zaskakujące, że ważący wraz z płynami całe 261 kg motocykl jest o wiele łatwiejszy w prowadzeniu niż o wiele lżejszy stary model.
Zmieniły się czasy na lepsze, co widać na przykładzie modeli XTZ. Przybyło elektroniki, mocy i pojemności, ale też masy. Ta ewolucja modelowa przybrała kształt nowoczesnego designu, topowego wyposażenia, a przez to zamiaru zdobycia części rynku zajętego dotychczas przez inne motocykle z gamy turystycznych enduro. Dziś tak jak onegdaj Yamaha musi walczyć nie tylko z konkurencyjną techniką, ale i bardziej niż kiedyś spopularyzowanym kultem, dla którego inspiracją stało się BMW GS. Być może sportowe tradycje starego modelu i nowe ambicje następcy okażą się wystarczające dla spełnienia wymagań specyficznej grupy użytkowników, wychowanych w nie zawsze łatwej motocyklowej podróży.
Yamaha XT 1200Z Super Tenere
Pojemność skokowa: 1199 ccm
Moc maksymalna: 110 KM przy 7250 obr./min
Moment obrotowy: 114 Nm przy 6000 obr./min
Skrzynia biegów: sześciostopniowa
Napęd tylnego koła: wałek
Prędkość maksymalna: ponad 200 km/h
Kto testował: Bartosz Biesaga
Co: Yamaha XT 1200Z
Gdzie: Sochaczew