Toyota uznała, że dobry image marki oraz sprawdzona technika mogą nie wystarczyć, aby osiągnąć większy sukces sprzedażowy w segmencie A w Europie. Producent postawił więc na odważny i wyrazisty wygląd nadwozia nowej generacji Aygo oraz szersze możliwości personalizacji.
Druga generacja trojaczków z Kolina, tj. Citroën C1, Peugeot 108 i Toyota Aygo, pojawiła się dość późno, bo dopiero dziewięć lat po debiucie poprzedników. Wykorzystują one tę samą płytę podłogową co dotychczas (rozstaw osi pozostał ten sam ‒ 234 cm), a same zmiany w zakresie technicznym można by określić najwyżej ewolucyjnymi. Jednak pod względem wizualnym dokonano prawdziwej rewolucji. Dotyczy to szczególnie drugiej generacji Toyoty Aygo.
Stylistyczna rewolucja
Trojaczki z Kolina, oprócz podwozia, silników i skrzyń biegów, dzielą ze sobą przednie drzwi, szybę czołową oraz niektóre podzespoły we wnętrzu. Pozostałe elementy zaprojektowano według zupełnie innych szkół. Maluch Toyoty swoją stylistyczną śmiałością przyćmił oferty Citroëna i Peugeota.
Od położonego centralnie logo Toyoty na masce rozchodzą się cztery czarne pasy, tworząc najbardziej charakterystyczny element stylistyczny Aygo w kształcie litery X. Dzięki niemu autko wygląda niesztampowo i nie da się pomylić z żadnym innym samochodem. To głównie dzięki niemu oraz ostrym i dynamicznym liniom nadwozia maluch ten wygląda nowocześnie i oryginalnie.
Zmieniono nie tylko bryłę pojazdu. Dzięki zwiększeniu liczby zgrzewów i optymalizacji wielu elementów udało się zwiększyć sztywność nadwozia. Wzrosła też długość pojazdu o 4 cm (do 345,5 cm), ale szerokość i wysokość pozostały bez zmian (161,5 i 146 cm).
Ważną nowinką w Aygo są duże możliwości personalizacji. Toyota oferuje aż cztery pakiety personalizacyjne do wyboru: dwa zewnętrzne Outstand i Outglow oraz dwa wewnętrzne Inspire i Intense (nakładki na deskę rozdzielczą i konsolę środkową, obudowę dźwigni biegów i nawiewów). Nabywca może wybrać jeden z siedmiu kolorów dachu, a także jeden z ośmiu kolorów bocznych listew, dyfuzora i grilla, nie mówiąc o dostępnych 21 wzorach felg i kołpaków. Co ważne, zmian w wyglądzie nadwozia możemy dokonać także w okresie użytkowania dzięki łatwo wymienialnym panelom z tworzywa, które możemy zmienić np. na nakładki w innym kolorze. Niestety, daje to pole do popisu osiedlowym zgrywusom, którzy mogą nam panele bezproblemowo odczepić. A komplet dwóch nakładek na nadwozie, np. między reflektorem przednim a słupkiem A, kosztuje aż 370 zł.
Przeprojektowane wnętrze
Kabina Aygo zapewnia w miarę wygodną podróż czwórce pasażerów. Przednie fotele są całkiem wygodne i lepiej wyprofilowane niż w starszym modelu (w dodatku ich siedzisko obniżono o 1 cm). Na tylnej kanapie siedzi się pionowo, ale pasażerowie o wzroście do 175 cm nie będą narzekać na brak miejsca nad głowami ani na stopy, które mogą wsunąć pod fotele aż do połowy długości przednich siedzisk.
Deska rozdzielcza Aygo prezentuje się zdecydowanie bardziej ciekawie niż w poprzedniku. Jest to zasługą lepszych tworzyw (choć równie twardych) oraz mniejszej liczbie uproszczeń, np. pojawił się w kabinie zamykany schowek w miejsce wnęki przed pasażerem. Ciemnoszare wnętrze rozweselają wstawki z błyszczącego tworzywa, nakładki wokół nawiewów z tworzywa w kolorze nadwozia oraz 7-calowy ekran systemu multimedialnego X-Touch. Jednak to dotyczy lepiej wyposażonych wersji. Nie zabrakło ukłonów do młodszej klienteli, która z pewnością doceni funkcję MirrorLink, pozwalającą na wyświetlenie obrazu i aplikacji z naszego smartfona na ekranie multimedialnym samochodu. W topowej wersji możemy liczyć również na ogrzewanie przednich foteli.
We wnętrzu Aygo znajdziemy jednak kilka istotnych uproszczeń konstrukcyjnych. Oparcia foteli są zintegrowane z zagłówkami, w drugim rzędzie zamontowano tylko uchylane boczne okna, a tylna klapa składa się jedynie z szyby. Tym razem jednak jest ona podnoszona przy użyciu dwóch teleskopów, a nie jednego jak w poprzedniku. Producent nie zdecydował się też na montaż uchwytów w podsufitce przy oknach. Na drzwiach znajdziemy niczym nieokryte blachy, jednak przy odpowiednim doborze koloru nadwozia mogą się one prezentować efektownie i ożywiać wnętrze, jak w prezentowanym modelu. Mimo ogólnie nowoczesnej formy zestawu wskaźników, szybko dopatrzymy się kilku atawizmów. Zmiany wskazań komputera pokładowego dokonamy sięgając głęboko do przycisku na zestawie zegarów, a nie używając przycisków na kierownicy. W dodatku ekran komputera pokładowego ma niską rozdzielczość i prezentuje się niezbyt okazale. Przeszkadza też nieco ograniczona czytelność diodowego obrotomierza.
Przy komplecie pasażerów dysponujemy bagażnikiem o pojemności 168 litrów, który po złożeniu oparć kanapy powiększa się do 780 litrów. Bagażnik ma wysoki próg załadunku, ale tym samym możemy do niego wstawić siatki z zakupami bez większych obaw, że rozsypią się nam one po ładowni. Ładowność testowanego egzemplarza jest niewielka i wynosi 300 kg. Półka zakrywająca zawartość bagażnika wykonana jest z materiału wzmocnionego giętkim tworzywem. Wygląda licho i wręcz rozpada się w rękach, przez co montaż i demontaż są denerwujące. Czym prędzej więc się tej półeczki podczas jazd testowych pozbyliśmy.
Więcej komfortu
Aygo jest oferowane tylko w jednej wersji silnikowej, z trzycylindrowym motorem 1.0 VVT-i o mocy 69 KM i momentem obrotowym 95 Nm przy 4800 obr./min. Bliźniaki Citroëna i Peugeota są dostępne również ze zdecydowanie żwawszą jednostką 1.2 VTi/82 KM. Z tym silnikiem francuskie maluchy osiągają setkę po 11 sekundach, a więc 3,2 sek. szybciej niż modele z silnikami 1.0/69 KM.
W porównaniu z jednostką stosowaną w poprzedniku, litrowy silnik Toyoty został poddany modyfikacjom. Kolektor wydechowy wbudowano w głowicę, podniesiono stopień sprężania, zastosowano nowe świece zapłonowe, a miskę olejową odlano ze stopu aluminium zamiast tłoczonej blachy.
Podczas pracy na biegu jałowym wibracje są mało odczuwalne i praktycznie nie zdajemy sobie sprawy, że pod maską pracuje jednostka 3-cylindrowa. Jednostka ta donośnie buzuje podczas przyśpieszania, ale nie jest to dźwięk nieprzyjemny dla ucha. Każdej zmianie biegu towarzyszy chrobot, co również nie jest uciążliwe. Tym bardziej że do lewarka wcale nie musimy sięgać często, dzięki bardzo długim przełożeniom skrzyni. W warunkach miejskich osiągi Toyoty są wystarczające, a zapotrzebowanie na paliwo okazuje się symboliczne. Aygo spalał do ok. 6 l/100 km, a w trasie zużycie spadało do ok. 4,7 litra na setkę.
Nowe Aygo zapewnia zdecydowanie wyższy komfort jazdy niż poprzednik. Maluch Toyoty dobrze tłumi nierówności, a przejazdom przez krótkie poprzeczne przeszkody nie towarzyszy wstrząśnięcie całym nadwoziem i donośny łomot, jak to miało miejsce w poprzedniku. Z drugiej jednak strony, podczas szybkiej jazdy w zakrętach lub nagłej zmianie pasa ruchu nadwozie zacznie się mocno przechylać, czego w gokartowo zestrojonym poprzedniku nie doświadczaliśmy. Układ kierowniczy Aygo ma wyraźnie mniejszą siłę wspomagania niż w bliźniaczym Citroënie C1, co akurat jest dużym plusem Toyoty.
Wyróżnij się lub przepadnij – to hasło z pewnością przyświecało twórcom nadwozia drugiej generacji Aygo. Ten zadziorny wizualnie samochód kusi również dość dynamicznym i oszczędnym silnikiem oraz niezłymi właściwościami jezdnymi.
Cennikowy zawrót głowy
Aygo jest dostępne w wersjach trzy- i pięciodrzwiowej oraz w jednym z trzech poziomów wyposażenia: X (ceny od 33,9 tys. zł), X-Play (od 39,9 tys. zł) oraz X-Cite (od 45,9 ys. zł). Ceny modeli pięciodrzwiowych są o 1 tys. zł wyższe. Obecnie Aygo jest dostępne w ofercie wyprzedażowej z cenami od 3 do 5 tys. zł niższymi niż katalogowe. Nowym modelem możemy więc wyjechać z salonu za cenę 28,9 tys. zł. W najtańszym wariancie X nie zabrakło w wyposażeniu świateł do jazdy dziennej LED, komputera pokładowego, systemu wspomagania ruszania pod górę i sześciu poduszek powietrznych. Nie ma tu radia, klimatyzacji, tylne oparcie kanapy nie jest dzielone, a regulacji bocznych lusterek i szyb dokonamy ręcznie. Producent daje możliwość dokupienia wielu istotnych elementów wyposażenia w rozsądnie zebranych pakietach. I tak np. dzięki pakietowi Comfort (3900 zł), dostępnemu w wersji X, wzbogacimy swoje Aygo o klimatyzację i radio mp3 z USB. W wersji X-Play cennym usprawnieniem może być pakiet X-Touch (1300 zł) z system multimedialnym z 7" ekranem, funkcją bluetooth i kamerą cofania. Za Aygo z niezbędnymi obecnie rozwiązaniami zapłacimy 40,9 tys. zł (wariant X-Play), a za dobrze wyposażone co najmniej 45 tys. zł, i to nie licząc pakietów personalizacyjnych. Takie dodatki jak zautomatyzowana skrzynia biegów (3600 zł), nawigacja (2100 zł) czy inteligentny kluczyk (2100 zł) śrubują cenę daleko powyżej 50 tys. zł, a w tej kwocie możemy uczciwie polecić nie tak krzykliwego, ale bardziej praktycznego i wcale nie gorzej wyposażonego Yarisa.
Kto testował: Przemysław Dobrosławski
Co: Toyota Aygo 1.0 X-Cite
Gdzie: Warszawa
Kiedy: 12–19.12.2014
Ile: 600 km
Niezły komfort jazdy, dobre prowadzenie, dość dynamiczny i oszczędny silnik, bardzo duże możliwości personalizacji.
Głośny silnik, uproszczenia w kabinie, bardzo wysoki próg załadunku, wysokie ceny topowych wersji.