Suzuki SX4 wraz z debiutem drugiej generacji, z dodatkowym przydomkiem S-Cross, przeszedł metamorfozę z crossovera segmentu B do grupy aut kompaktowych. Czy jest to już więc równorzędny rywal dla takich tuzów segmentu jak Nissan Qashqai czy Hyundai ix35?
Suzuki była jedną z pierwszych marek, która wprowadziła na rynek crossovera w segmencie B, bo już w 2006 roku. Z czasem dołączył Nissan Juke, a prawdziwy wysyp tego typu konstrukcji obserwujemy w ostatnich dwóch latach. Pierwsza generacja Suzuki SX4 nadal cieszy się popularnością w Europie, dzięki czemu będzie oferowana jeszcze w tym i kolejnym roku jako SX4 Classic.
Nowa koncepcja
Pomysł na drugą generację był już inny. Tym razem SX4 S-Cross ma celować w bardzo intratny segment C, w którym Suzuki od dawna nie miało sensownego reprezentanta. Druga generacja jest aż 18 cm dłuższa od poprzednika – 430 cm (3 cm mniej niż Nissan Qashqai). Wyraźnie wzrósł też rozstaw osi, z 250 cm do 260 cm, oraz rozstaw kół o 3,5 cm. O taką wartość wzrosła również szerokość pojazdu. Poprawił się również współczynnik oporu powietrza Cd z 0,4 do 0,33. Mimo zdecydowanie większych rozmiarów, masa pojazdu zmalała, np. model z tym samym silnikiem benzynowym 1.6 waży obecnie 55 kg mniej (1085 kg).
Kształty modelu S-Cross z boku i z tyłu budzą skojarzenia z Nissanem Qashqai. Niestety, nieco urody sylwetce odbierają nieproporcjonalnie duże lampy przednie, które są tak wielkie i mocne, że zapewne w liczbie tuzina byłyby w stanie doświetlić całe Camp Nou. W nowej generacji część tylnych lamp przeniesiono również na klapę bagażnika. Poza drogą przeszkadzać może mały jak na pojazd o aspiracjach terenowych prześwit podwozia – 17 cm, czyli pół do dwóch centymetrów mniej niż w poprzedniku. Producent jednak słusznie zakłada, że 90% samochodów praktycznie nigdy nie zjedzie tym samochodem z dróg utwardzonych.
Więcej przestrzeni
Korzyści z większych rozmiarów wyraźnie odczujemy w środku, głównie na szerokość, oraz w ilości miejsca dla pasażerów tylnej kanapy. Tam np. przybyło 4 cm miejsca na nogi. Niezłej jakości tworzywa, poza środkowym pasem deski rozdzielczej, są z twardego plastiku. Na środkowej konsoli wygospodarowano miejsce na wyświetlacz multimedialny i ekran nawigacji. Wokół niego jest spora powierzchnia niewykorzystanego w żaden sposób tworzywa, które nie komponuje się zgrabnie z kolorowym prostokątnym ekranem. Ekran w ostrym słońcu jest też słabo czytelny. Poza tym wnętrze budzi pozytywne odczucia. Ergonomia, jakość montażu oraz wygoda foteli są na wysokim poziomie.
Nowym Suzuki zdecydowanie więcej przewieziemy niż w SX4 Classic. Bagażnik o pojemności 430 litrów (Qashqai oferuje 410 litrów) łatwo powiększyć po złożeniu oparć kanapy do 1269 litrów. Dodajmy, że poprzednia generacja oferowała odpowiednio 270 litrów przy komplecie pasażerów i 1045 litrów, gdy jeździliśmy we dwójkę. Dużym atutem nowej generacji jest podwójna podłoga pozwalająca na bardziej wszechstronne wykorzystanie bagażnika.
Bardziej funkcjonalne i większe nadwozie crossovera Suzuki może w większym niż dotąd stopniu przyciągać uwagę przedsiębiorców.
Diesel lub benzyna
Gama jednostek napędowych jest skromna, ale rozsądnie dobrana. Do wyboru mamy jednostkę benzynową i diesla, obie o pojemności 1,6 litra i mocy 120 KM. Motor z zapłonem samoczynnym oferuje jednak niższy moment obrotowy 156 Nm przy 4400 obr./min. Jednostka wysokoprężna może się pochwalić momentem 320 Nm osiąganym już przy 1750 obr./min.
Suzuki prowadzi się przyjemnie i oferuje niezły komfort resorowania. Zachowanie pojazdu w szybciej pokonywanych zakrętach jest zaskakująco przewidywalne. Zaskoczyło nas zbyt mocne wspomaganie układu kierowniczego w wersji dieslowskiej. W wariancie benzynowym było ono słabsze. Na pochwałę zasługują precyzyjne skrzynie biegów. Zaskoczeniem okazało się niskie spalanie, zarówno wersji dieslowskiej, jak i benzynowej. W pierwszym z nich równomierna i spokojna jazda w trasie łączy się ze spalaniem poniżej pięciu litrów na setkę, w mieście zużycie wzrasta do 6,5 l/100 km. Wariant benzynowy zadowala się spalaniem ok. 6 l w trasie i 7,6 l/100 km w mieście.
Po dopłacie 7 tys. zł w wyższych wariantach możemy cieszyć się z posiadania napędu na cztery koła Allgrip. Wówczas specjalnym pokrętłem między fotelami możemy wybrać jeden z czterech trybów pracy: Auto, Sport, Snow i Lock. W pierwszym z nich zazwyczaj napęd przekazywany jest na przednią oś, ale w momencie wykrycia uślizgu układ dołącza oś tylną. Tryb Sport sprawdzi się w momencie dynamicznej jazdy po krętych drogach, a Snow w trakcie jazdy na nawierzchniach śliskich, poprawiając trakcję. Podczas jazdy w błocie, piachu czy głębszym śniegu z opresji może nas wyratować tryb Lock, przekazujący znaczną część momentu obrotowego na tylną oś.
Kosztowne 4WD
Najtańszy SX4 S-Cross z wyposażeniem Comfort i silnikiem benzynowym kosztuje 69 900 zł. W takim wariancie klimatyzacja, elektryczne szyby czy tempomat są już standardem. Aby wyjechać z salonu modelem z napędem na cztery koła Allgrip, trzeba mieć co najmniej 82 900 zł. Najtańszy diesel to już koszt 87 900 zł, ale by cieszyć się w nim napędem na cztery koła należy wysupłać aż 100 900 zł. To dużo, jednak konkurenci są drożsi. Za Hyundaia ix35 2.0 CRDi/136 KM wymagane jest wyłożenie 111 900 zł, a Nissana Qashqai 1.6 dCI/130 KM – 102 900 zł.
Importer Suzuki zakłada, że większość nabywców będzie zamawiać wersję Premium, a ponad połowę sprzedaży ma stanowić wersja 4x4. W przypadku poprzedniego modelu
Kto testował: Przemysław Dobrosławski
Co: Suzuki SX4 S-Cross
Niskie spalanie, wygodne fotele, niezły komfort jazdy, napęd 4x4.
Dyskusyjny wygląd przodu nadwozia, nieczytelny ekran multimediów w słońcu.