SsangYong wyraźnie nadrabia zaległości w stosunku do rywali. Wreszcie samochody tej marki zaczynają nieźle wyglądać i dobrze jeździć, czego najlepszym przykładem jest najmłodszy i najmniejszy model koreańskiego producenta – Tivoli.
SsangYong to niszowa marka na europejskim rynku, choć – jak się okazuje – jest to najstarszy producent samochodów w Korei. Przed rokiem zarejestrowano nad Wisłą tylko 120 aut marki SsangYong, a w tym roku po trzech kwartałach było to już 179 szt. Progres obserwowany jest w całej Europie, np. w Niemczech w tym roku trafi do klientów ok. 3 tys. samochodów tej marki, czyli dwukrotnie więcej niż przed rokiem. Silny wzrost producent zawdzięcza wprowadzaniu coraz ciekawszych samochodów. Dobrym przykładem pozytywnej metamorfozy jest model Tivoli – pierwszy SUV segmentu B marki SsangYong.
Europejska nazwa
O chęci przypodobania się europejskim nabywcom świadczy nazwa małego SsangYonga. Pochodzi ona od włoskiej miejscowości Tivoli niedaleko Rzymu, która przez długi czas była popularnym miejscem wypoczynku bogatych Włochów. Tivoli ma długość 419,5 cm, szerokość 180 cm i wysokość 159 cm. Rozstaw osi w tym modelu sięga 260 cm, a prześwit 16,7 cm. To nie za wiele. Koreańska nowość wygląda oryginalnie, ale nie dziwacznie jak wiele dotychczasowych modeli SsangYonga. Nadwozie Tivoli ma bardziej zadziorne kształty niż większość rywali. Uwagę przykuwają np.: charakterystyczne reflektory w kształcie odwróconego rombu, ograniczony do minimum grill na masce, masywne nadkola tylnych kół czy małe okna boczne, dzięki którym pojazd wygląda na większy niż jest w istocie. Aby przyciągnąć uwagę młodszej klienteli, SsangYong zadbał o większe możliwości personalizacji. Możemy np. zamówić wersję z kontrastowym malowaniem dachu w stosunku do koloru reszty nadwozia. Szkoda tylko, że na taki egzemplarz trzeba po zamówieniu dłużej poczekać.
Oryginalne wnętrze
Tivoli w zestawieniu z innymi modelami SsangYonga oferuje wyższą jakość zastosowanych materiałów, a na desce rozdzielczej znajdziemy też miękkie i przyjemne w dotyku tworzywa. Jakość wykończenia nie jest co prawda na poziomie, jaki znamy np. z Kii Soul, ale Tivoli góruje w tym względzie m.in. nad Suzuki Vitarą. Na zamówienie dostępna jest wersja z wykończonym na czerwono wnętrzem, z obszytymi czerwoną skórą siedzeniami i kierownicą oraz wstawkami w tym samym kolorze na desce rozdzielczej i drzwiach.
Do funkcjonalności kabiny nie mamy uwag. Jest tu pełno praktycznych schowków a wnęki w drzwiach mają dodatkowe segregatory, dzięki którym drobne przedmioty nie przesuwają się po schowku. Poza tym zamykany schowek przed pasażerem bez problemu mieści 14-calowy laptop i dokumenty A4. Na plus należy zaliczyć dobrze wyprofilowaną kierownicę, wygodne fotele oraz przyzwoitą przestronność kabiny. Ergonomia wnętrza byłaby poprawna, gdyby nie chaotycznie porozrzucane przyciski na środkowej konsoli. Tu, nie wiedzieć czemu, znajdziemy np. przycisk resetu wskazań komputera pokładowego czy przełącznik zmiany siły wspomagania układu kierowniczego. Przy komplecie pasażerów dysponujemy jeszcze całkiem sporym bagażnikiem o pojemności 423 litrów (wg VDA), licząc z wnęką na koło zapasowe, a po złożeniu oparć przestrzeń ładunkowa powiększa się do 1115 litrów. W podstawowych wersjach brakuje dodatkowej półki w bagażniku, a więc po złożeniu oparć tylnej kanapy uzyskamy mocno nierówną podłogę. Poza tym próg załadunku jest wysoki, co utrudnia wygodne włożenie np. zakupów.
W tym roku SsangYong wyprodukuje ok. 60 tys. samochodów na platformie Tivoli, a w przyszłym ok. 100 tys. Gamę poszerzy wówczas przedłużony model.
Europejski poziom
Od połowy roku Tivoli jest dostępne z silnikiem benzynowym 1.6 o mocy 128 KM (160 Nm przy 4600 obr./min). Obecnie gamę poszerzył diesel własnej konstrukcji 1.6 o mocy 115 KM (300 Nm przy 1500–2500 obr./min) oraz wersja z napędem na cztery koła AWD. Napęd na koła jest standardowo przenoszony przez 6-biegową skrzynię manualną Dymos6 (stosowaną np. w Mini i Fiacie) produkowaną przez Hyundaia. Automatyczna 6-stopniowa skrzynia biegów jest dostarczana przez japońską firmę Aisin. Jazda Tivoli z dieslem pod maską jest dalece bardziej przyjemna niż wersją benzynową, głównie dzięki znacznie wyższemu momentowi obrotowemu, dostępnemu na znacznie niższych obrotach. Samochód bardzo sprawnie nabiera mocy i entuzjastycznie przyśpiesza, a równocześnie nie atakuje uszu pasażerów nadmiernym hałasem dzięki niezłemu wyciszeniu. Koreański diesel pod maską nie jest łapczywy na paliwo, zadowalając się podczas jazdy w trasie niecałymi pięcioma litrami oleju napędowego. Możemy zatem na 47-litrowym zbiorniku przejechać nawet 1000 km.
Tivoli ma sprężyście zestrojone zawieszenie, choć niektórzy mogą je uznać za zbyt sztywne. Samochód prowadzi się przyjemne i stabilnie podczas jazdy z wysokimi prędkościami, a podróż w tych warunkach nie jest zbyt uciążliwa. SsangYong oferuje napęd na cztery koła tylko w wersji dieslowskiej i to wyłącznie od pakietu wyposażenia Quartz. Za taki wariant zapłacimy co najmniej 85,8 tys. zł. Rozdzielanie napędu na oś przednią i tylną odbywa się w tym modelu automatycznie. Jedynym sposobem wpłynięcia na pracę napędu jest przycisk Lock, dzięki któremu uzyskamy równomierny rozkład momentu obrotowego na obie osie.
Vitara, Mokka i C4 Cactus na celowniku
Tivoli w podstawowej wersji Crystal Base kosztuje 59,9 tys. zł, co można uznać za atrakcyjną kwotę. Zbliżony osiągami i wyposażeniem Suzuki Vitara jest 2 tys. zł droższy, Citroën C4 Cactus – 3 tys. zł, a Opel Mokka startuje od ceny aż 10 tys. zł wyższej. W najtańszym koreańczyku znajdziemy np.: klimatyzację, tempomat, podgrzewane i elektrycznie regulowane lusterka, ale brakuje tu radia z bluetooth i wejścia USB. Rozwiązania te są w standardzie droższej o 1500 zł wersji Crystal. Cennik Tivoli w przypadku wersji diesla jest nieco mniej konkurencyjny. Za podstawową wersję zapłacimy 69,8 tys. zł, czyli praktycznie tyle samo co za Nissana Juke. Tysiąc złotych mniej niż SsangYong kosztuje Citroën C4 Cactus, ale za to 2,5 tys. zł więcej wydamy na Renault Captur i aż 15 tys. zł więcej za zbliżonego osiągami i wyposażeniem Opla Mokka. Najciekawsze wyposażenie w stosunku do ceny ma wariant Quartz (od 78,8 tys. zł). Tivoli w tej wersji wyposażone jest dodatkowo m.in. w poduszkę kolanową kierowcy (rzadkość w segmencie), kamerę cofania, system multimedialny z 7-calowym ekranem dotykowym oraz 16-calowe felgi aluminiowe. Skórzana tapicerka, podgrzewane fotele przednie i tylne to przywilej topowej wersji Sapphire, ale i w niej dopłaty wymaga np. nawigacja czy szyberdach.
Producent Tivoli, niestety, nie daje możliwości zamówienia wielu elementów z zakresu bezpieczeństwa czynnego. Na liście opcji nie znajdziemy np. systemów hamowania awaryjnego, czujników ostrzegających o bezwiednej zmianie pasa ruchu czy o pojeździe w martwym polu. SsangYong kusi za to pięcioletnią gwarancją.
Kto testował: Przemysław Dobrosławski
Co: SsangYong Tivoli e-XDi 160 AWD
Gdzie: Frankfurt
Kiedy: 14–15.10.2015
Ile: 200 km
Efektowny wygląd, niezłe wyciszenie diesla i osiągi, konkurencyjne ceny, precyzyjna skrzynia biegów, pięcioletnia gwarancja.
Standardowe opony, napęd 4WD tylko w dieslu i w najwyższych wersjach, ograniczona sieć sprzedaży i serwisu, brak na liście opcji wielu systemów podnoszących bezpieczeństwo czynne.