Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Trends

Škoda Superb - Najlepsza Škoda w historii

Nie będę się rozpływał nad nową Škodą Superb, bo także odrobinę się oberwie temu samochodowi. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to zdecydowanie najbardziej wygodna, nowoczesna i najlepsza współczesna Škoda.

Škoda jako marka ma pewien problem, a szczególnie z modelem Superb. Bez względu na to, jak dobry mógłby to być samochód i jak wielkie marka – specjalnie nie piszę koncern; miałaby aspiracje, Superb zawsze będzie naturalnie ograniczony swoimi krewnymi, czyli Passatem i Audi. W tej rodzinie nie ma równouprawnienia i parytetów, jest matriarchat koncernu matki – Volkswagena.
Škodzie nie pozostało nic innego, jak zrobić najlepszy z możliwych samochód klasy średniej. Bez zapędów na premium, bez nieuzasadnionych aspiracji do gamy samochodów luksusowych. W komunikacji marketingowej pojawiają się zwroty premium i luksus, ale traktujmy to z lekkim przymrużeniem oka. Superb jest doskonałą, może nawet najlepszą, limuzyną średniej klasy. Tylko tyle? Nie, aż tyle.

Wielki ciałem
Superb nie stracił nic ze swojej głównej zalety, jaką jest przestrzeń, którą mają do dyspozycji kierowca i pasażerowie. Jest więcej miejsca na łokcie z tyłu… znaczy o 39 mm więcej miejsca mamy, kiedy postanowimy założyć nogę na nogę, pod warunkiem, że nie mierzymy więcej niż… Nieważne. To wszystko znajdziecie na stronie Škody. Bawią mnie trochę takie wyliczenia, więc przedstawię to inaczej. Superb jak był, tak jest przepastnie wielkim samochodem wewnątrz; ba, jest nawet większy. Ma też ogromny bagażnik o pojemności 625 litrów, a dzięki unoszonej tylnej klapie wraz z szybą jest przez to niezwykle pakowny.
Dygresja. Natknąłem się w jednej z gazet motoryzacyjnych na porównanie Superba z BMW 7. Nie, to się nie uda. Jednak miałem okazję być na prezentacji nowej bawarskiej limuzyny i o ile porównywanie tych samochodów jest jak porównanie dżemu śliwkowego z mąką razową (jedno i drugie jest do jedzenia, ale produkty to jednak różne), o tyle jeżeli chodzi o miejsce wewnątrz, Škoda wygrywa.
Jednak miejsce to nie wszystko, trzeba je jeszcze jakoś zaaranżować i obudować, najlepiej jakimś zgrabnym nadwoziem.

Jedyna taka marka
Współczuję serdecznie PR-owcom koncernów. Kiedy konfigurują do parków prasowych samochody dobrze wyposażone, we wszystko, dziennikarze piszą, że drogo! Kiedy konfigurują wersje uboższe, w specyfikacjach, które sprzedają się najlepiej, dziennikarze piszą, że szkoda, że 16-calowe koła, szkoda, że bez nawigacji i szkoda, że bez podgrzewanej przedniej szyby. Nie jest to proste. Testowany Superb jest czerwony i ma lakier niemetalizowany. Komuś się nie podoba, niech zamówi inny kolor, tym bardziej, że dzięki kolorowi Corrida rezydual leci na łeb na szyję. Mnie osobiście ten kolor podoba się niespecjalnie, tym bardziej że wymaga dopłaty 800 zł. Chociaż trzeba przyznać, że akurat połączenie czerwieni ze skórzaną tapicerką w kolorze głębokiego brązu jest udane.
Testowana wersja to Laurin&Clement, a więc najwyższa, jaką oferuje czeski producent. Informują o tym dosyć pretensjonalne oznaczenia na przednich błotnikach, ale można sobie zażyczyć, aby ich nie było.
Nowy Superb narysowany jest zdecydowanie ostrzej. Dominują ostre linie, krawędzie. Widać to w zarysie świateł, poprowadzeniu linii maski i przetłoczeniach. Dzięki temu Superb zyskał wyrazistość. Testowany model miał chromowane dodatki – ramki okien, obrys grilla. Ciekawiej, moim zdaniem, wyglądałby w pakiecie black, czyli gdyby te elementy były polakierowane na czarno, ale to subiektywna ocena.
Dziewiętnastocalowe koła nie zaburzają proporcji sylwetki, jednak jak to w Škodzie są lekko schowane. Dobrym rozwiązaniem są obręcze osiemnastocalowe i delikatne dystanse. Z tyłu ukryto końcówki układu wydechowego i to ciekawe rozwiązanie w limuzynie. Podoba mi się.
Tył nowego Superba poprawiono w porównaniu do poprzednika najbardziej. Nie jest już kuriozalnie doklejony, tylko stanowi spójny element nadwozia. Niemniej jednak Škoda to chyba jedyna marka, której modele lepiej prezentują się w nadwoziu kombi.
Stylistycznie limuzyna Škody może się podobać. Nadwozie nie jest krzykliwe, odróżnia się od Octavii i wyraźnie widać, że jest bardziej nowoczesne od poprzednika. Za bryłę czwórka z solidnym plusem.

Ambiente
Informacja o wersji wyposażenia na progach i wytłoczony na zagłówkach emblemat L&K to chyba jedyne elementy, które osobiście uznałbym za zbędne. Poza tym w Škodzie jest przestronnie, klarownie, elegancko. Tutaj slogan reklamowy Simply clever znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Duży ekran z nawigacją, wentylowane i podgrzewane fotele (wygodne, chociaż nie jestem zwolennikiem skórzanej tapicerki), klasyczne zegary, pojemne schowki. Bez żadnych tajemniczych przycisków, nad którymi zastanawiasz się, do czego służą. Wsiadasz do Superba i od razu wiesz, że ten samochód jest przyjazny. Wszelkie podstawowe dane wyświetlane są na ekranie między zegarami, tempomat obsługiwany jest z osobnej wajchy. Na tunelu środkowym skrzynia DSG, wyłączanie systemu Start-Stop i sterowanie DCC (wrócimy do tego).
Duży schowek w drzwiach – tak, jest w nim także parasolka – duży schowek w podłokietniku, po lewej stronie kierownicy i przed pasażerem. Podgrzewana przednia szyba powinna się koniecznie znaleźć, bo to dobre rozwiązanie, podobnie jak łopatki za kierownicą. Z jednej strony to bajer, ale z drugiej przydają się do hamowania silnikiem.
Z tyłu znajdują roletki na szybach, uchwyt na smartfona, a z prawego przedniego siedzenia sterowanie tegoż. Tylko steruje nim pasażer tylnej kanapy. Trochę pretensjonalne, ale mi się podoba.
Teraz najważniejszy element wyposażenia wnętrza – podświetlenie ambiente. Nie, nie ma tu ironii. Możemy wybrać jeden z trzech rodzajów podświetlenia ambiente: zielony, niebieski i biały. Podświetlenie biegnie przez szerokość deski rozdzielczej, drzwi boczne, aż do tylnych. Możemy też regulować jego natężenie. Może jestem festyniarzem, ale to rozwiązanie bardzo mi się podoba. Pozwala jednym przyciskiem urozmaicić wnętrze Superba.

Dwa samochody w jednym
Do tej pory Superb stał. Teraz wrażenia z jazdy. Testowany model miał napęd na wszystkie koła. To opcja, którą będę polecał zawsze i każdemu. Za napęd służy dwulitrowy turbodiesel o mocy 190 KM. Nie wiem, czy można, pozostając w zgodzie z własnym sumieniem, powiedzieć coś złego o tej jednostce. Jest elastyczna, mocy jest nawet nadmiar, a do tego średni wynik z testu to 6,7 l/100 km. Czego można chcieć więcej? Może tylko tego, żeby jednostka pracowała odrobinę ciszej. Za rozdział mocy pomiędzy kołami odpowiada skrzynia DSG o sześciu przełożeniach. To już obowiązujące minimum i trzeba będzie przeprowadzić negocjacje z koncernem matką, aby wprowadzić siedem przełożeń. Tymczasem DSG dobierze nam jedno z dostępnych sześciu. Możemy mu pomóc, posługując się łopatkami, ale oprogramowanie nie pozwala nam na wiele swobody i dobrze, bo to limuzyna. Skrzynia działa poprawnie, ale mam wrażenie, że jest jakieś niewielkie opóźnienie. Może jest tak faktycznie, a może wymagam od DSG niemożliwego. To wiedzą już tylko inżynierowie. W każdym razie połączenie DSG, napędu wszystkich kół i 190-konnego diesla jest bezbłędne.
Teraz słówko o systemie DCC. Ten pozwala na skonfigurowanie Superba w taki sposób, że możemy mieć dwa samochody w jednym. System steruje pracą skrzyni biegów, układem kierowniczym i zawieszeniem. Do wyboru mamy całkowicie pomijalny tryb eko (na wyświetlaczu możemy tez zdobywać punkty za ekologiczną jazdę, ale możemy też ich nie zdobywać, co sugeruję), mamy też tryb sport, którego nie jestem zwolennikiem, ponieważ DSG celowo utrzymuje wyższy bieg. Tryb normal również możemy uznać za wariant dodatkowy. Radzę skorzystać z dwóch pozostałych opcji – trybu komfortowego i indywidualnego. W pierwszym Superb zmienia się w zawiesistą limuzynę z genami amerykańskich krążowników szos. Płynie, buja i daje ogromną frajdę nie z prowadzenia, ale z przemieszczania się. W trybie indywidualnym możemy pod siebie skonfigurować parametry. I tak układ kierowniczy na sport, zawieszenie na sport, a tryb pracy silnika na normalny tryb. W efekcie Superb staje się przewidywalny w zakrętach, pewny w prowadzeniu i daje równie wiele frajdy co w trybie komfortowym, tylko innej frajdy.
Ogromny plus także za światła. Nie tylko wyglądają dobrze, ale też świecą jak należy. Automatyczne światła drogowe działają rewelacyjnie, a kiedy jeździłem w czasie jesiennego zmroku, doskonale było widać, jak pracują, wyłączając ze snopu światła innych uczestników ruchu drogowego.
W testowanej wersji Superb kosztuje 170 tysięcy złotych. Pozostawię z tą informacją, chociaż wiem, że podniosą się głosy, że to dużo jak za Škodę. Zgoda, tylko chyba czas najwyższy przestać myśleć o naszych południowych sąsiadach jako o producentach popularnej w latach osiemdziesiątych 105.
Popatrzmy na Superba jako na wielką, przemyślaną limuzynę z napędem wszystkich kół, skrzynią DSG, oferującą najnowsze zdobycze techniki. Wtedy naprawdę warto.

Kto testował: Tomasz Siwiński

Co: Škoda Superb 2.0 TDI L&K

Gdzie: Wrocław

Kiedy: 2.11.2015

Ile: 1100 km

Doskonale działający system DCC.

Słabo wyciszony silnik.

Przeczytaj również
Popularne