Mitsubishi Outlander należy do najpopularniejszych aut w swojej klasie. Od czerwca 2001 r. do końca kwietnia 2012 r. na całym świecie sprzedano ponad 960 tys. egzemplarzy dwóch poprzednich generacji. Także w Polsce samochód cieszy się dużym powodzeniem - w latach 2009 i 2010 Outlander był u nas najczęściej kupowanym SUV-em.
Ogółem po naszych drogach jeździ obecnie ponad 10 tys. tych aut. Można więc powiedzieć, że konstruktorzy mieli trudne zadanie, pracując nad trzecią generacją tego popularnego modelu. Poprzeczka była bowiem zawieszona wysoko.
Przyświecała im, oczywiście, idea stworzenia samochodu, który – jak sama nazwa wskazuje – porusza się czasem również poza tradycyjnymi drogami asfaltowymi. Stąd kształt karoserii, który zapewnia dużą sztywność nadwozia i najefektywniejsze przenoszenie obciążeń. Dużym wyzwaniem było znalezienie optymalnej wypadkowej w celu uzyskania jak najwyższej sztywności struktury przy jak najniższej masie. Cześć wyznaczonej przez organizatorów trasy wiodła w terenie. Nie był to co prawda jakiś poligon lub kamieniołom, jednak widać, że Outlander pozostał samochodem, który radzi sobie dobrze w takich warunkach.
Komfort SUV-a
Planując nowy kształt nadwozia, konstruktorzy pamiętali zarówno o komforcie podróży dla wszystkich pasażerów, zmieszczeniu ich bagaży, a jednocześnie musieli brać pod uwagę wymogi, jakie stawiają wobec współczesnego samochodu jego użytkownicy, czyli możliwie niskie zużycie paliwa. Aby temu sprostać, należało zaprojektować aerodynamiczną sylwetkę, dzięki której zostaną osiągnięte wymienione cele plus jeszcze niewielki poziom hałasu w kabinie pasażerskiej. Jak podaje producent, Outlander nowej generacji uzyskał współczynnik czołowego oporu powietrza równy 0,33, co oznacza spadek o 7% w porównaniu do poprzedniej generacji. Oczywiście, aby to osiągnąć, wykorzystano wszystkie najnowsze zdobycze techniki z Kraju Kwitnącej Wiśni.
Uzyskaniu niższego spalania, a tym samym mniejszej emisji CO2, służy także dziesięcioprocentowa redukcja masy samochodu. Daje to ponoć do 6,5% mniejsze zużycie paliwa, choć tego akurat nie byliśmy w stanie podczas prezentacji sprawdzić.
Zmniejszenie ciężaru uzyskano dzięki wykorzystaniu metody odpowiedniego naprężania blach nadwozia, by podnieść ich sztywność, a jednocześnie przenosić większe obciążenia. Modernizację w zakresie odchudzania uzyskano także poprzez optymalizację struktury nadwozia, za sprawą szerszego korzystania ze stali nadwoziowej o podwyższonej wytrzymałości, rezygnacji z systemu zmiennych faz rozrządu w silniku wysokoprężnym oraz nowej kinematyki mechanizmów trzeciego rzędu siedzeń. Uzyskano w ten sposób spadek masy o 10 kg.
Więcej miejsca z tyłu
Jak zwykle przy tworzeniu kolejnej generacji, modyfikacji podlega również wnętrze samochodu. I jak zwykle, przy niezmienionych lub niewiele zmienionych gabarytach, oczekuje się większej przestrzeni. W przypadku nowego Outlandera duży nacisk położono szczególnie na ostatni rząd siedzeń. Na wysokości bioder odstęp między drugim i trzecim rzędem foteli wydłużono o 80 mm. Lecz nie zapomniano przy okazji o przestrzeni bagażowej. Porównując do poprzedniej generacji, ta zwiększyła objętość z 541 do 591 l przy 5 miejscach dla pasażerów lub z 989 do 1022 l, gdy mamy tylko dwóch pasażerów. W przypadku nowego Outlandera nie wliczono pojemności nowego schowka pod podłogą bagażnika za trzecim rzędem siedzeń. Bardzo praktyczna jest całkowicie płaska przestrzeń bagażowa, dzięki nowo zaprojektowanym kładzionym oparciom i odchylanym siedziskom foteli. Każdy, kto chociaż raz miał samochód z takim rozwiązaniem, zna jego zalety. W nowym Outlanderze tę powierzchnię wydłużono do 1685 mm przy złożonych siedzeniach drugiego i trzeciego rzędu. Poprzednio było to 335 mm mniej. Producenci lubują się w takich detalach pokazujących zmiany na lepsze.
Wykończenie auta w środku jest bardzo staranne. Od razu widać, że materiały zostały starannie dobrane, a jedynym wyznacznikiem nie była ich niska cena, lecz także jakość, wygląd i trwałość. Tak jest w przypadku każdego detalu. Porównując do wcześniejszej wersji można powiedzieć, że postawiono na większą prostotę połączoną z funkcjonalnością. Zastosowano miękkie pokrycie deski rozdzielczej, osłony wskaźników i przednich paneli drzwiowych. Poprzednio stosowaną techniczną strukturę powierzchni zastąpiono bardziej naturalną, przypominającą wykończenie skórą. Prawdziwie skórzane elementy tapicerki obszyto podwójnym ściegiem, zaś w przypadku tapicerki materiałowej zastosowano nowe wykończenie satynowe. Montowane wcześniej pokrętło trybu pracy systemu 4WD zastąpiono przyciskami, umieszczonymi na konsoli centralnej. Tarcze zegarów oraz pokrętła regulacyjne klimatyzacji zdobią srebrne pierścienie. Chodziło o to, aby nie było w środku nudy, stąd te zmiany.
Outlander nowej generacji uzyskał współczynnik czołowego oporu powietrza równy 0,33, co oznacza spadek o 7% w porównaniu do poprzedniej generacji. Oczywiście, aby to osiągnąć, wykorzystano wszystkie najnowsze zdobycze techniki z Kraju Kwitnącej Wiśni.
150 KM
Zajrzyjmy pod maskę, a tam do wyboru są dwa silniki – benzynowy i wysokoprężny. Jednostka o zapłonie iskrowym to 2.0 MIVEC o mocy 150 KM z maks. momentem obrotowym 195 Nm. Lepszą sprawność przy jednoczesnym obniżeniu zapotrzebowania na benzynę uzyskano m.in. przez zmniejszenie wymiarów oraz masy silnika, zastosowanie niesymetrycznych tłoków, a także oleju o klasyfikacji lepkościowej 0W-20. Drugi silnik to oczywiście diesel pojemności 2,2 l i podobnej mocy 150 KM. W tym przypadku o wiele wyższy jest maks. moment obrotowy – 380 Nm. Jednostka należy do zupełnie nowej rodziny zaawansowanych technicznie, czystych silników wysokoprężnych. Jest zbudowana całkowicie z aluminium. Ma cztery cylindry, dwa wałki rozrządu w głowicy (DOHC) i 16 zaworów z bezpośrednim wtryskiem paliwa common rail. Odznacza się jednym z najniższych stopni sprężania 14,9:1 wśród konstrukcji diesla. Spełnia normę Euro 5, ale jest już przygotowany na Euro 6. Konstruktorom udało się zachować dynamikę i elastyczność silnika, znaną z poprzedniego modelu Outlandera, dzięki zmianie geometrii łopatek turbosprężarki, a także sposobu jej sterowania.
Obu jednostkom napędowym przyspieszenie do 100 km/h zajmuje około 10 s. Do dyspozycji mamy cztery rodzaje przekładni: manualne 5- i 6-biegową, automatyczną 6-biegową oraz bezstopniową przekładnię CVT. Ta ostatnia jest dostępna tylko dla jednostki benzynowej. Analizuje styl jazdy kierowcy i dostosowuje do niego obroty silnika. Ponadto lepiej sprawuje się przy wjeżdżaniu pod górę i zjeżdżaniu ze wzniesienia. Przy tej drugiej czynności musiałem jednak mocno przyciskać na hamulec, ale zjazd był rzeczywiście stromy. Z kolei manualne przekładnie są dostępne odpowiednio: 5-biegowa dla silnika benzynowego i 6-biegowa dla wysokoprężnego. Ten drugi może być również wyposażony w 6-biegowy automat, który w testowanym samochodzie miał też dodatkowe łopatki ręcznej zmiany biegów przy kierownicy. Średnie spalanie dla silnika benzynowego to, wg producenta, ok. 7 l/100 km, zaś dla wysokoprężnego od 5,5 do 6,1 l/100 km. Dokładna wartość zależy oczywiście nie tylko od wersji wyposażenia, lecz także od liczby pasażerów, bagażu i innych czynników.
Oprócz wersji z napędem na przednią oś, nowy Outlander będzie także oferowany z najnowszą wersją napędu 4WD, która znalazła się w systemie napędowym 4 kół Multi-Select, gwarantującym poprawę stabilności jazdy, lepsze wykorzystanie przyczepności kół do nawierzchni oraz obniżenie emisji spalin. System Multi-Select 4WD oferuje 3 tryby pracy: Eco, Auto, Lock. Pierwszy, ekonomiczny Eco, zapewnia stały napęd przedniej osi i włącza napęd wszystkich kół 4WD, gdy zostanie wykryty uślizg kół przednich. Auto oznacza tryb normalnej jazdy w systemie 4WD, szczególnie przydatnym na nawierzchniach o słabszej przyczepności. Tryb maksymalnej przyczepności kół Lock najbardziej przydaje się w wyjątkowo trudnych warunkach drogowych lub podczas jazdy w terenie. Może jednak również być używany na zwykłej drodze.
Japońscy konstruktorzy, chcąc zadowolić europejskie gusty, pracowali nad charakterystycznym dla Mitsubishi zawieszeniem z kolumnami MacPherson z przodu i wielowahaczowym w tyle. Krótka jazda testowa pokazała, o czym wspomniano wyżej, dobre zachowanie w terenie. Jednak na drodze, przy pokonywaniu ostrzejszych zakrętów, zawieszenie mogłoby być nieco twardsze. Niemniej trzeba pamiętać, że to nie osobowy Lancer i środek ciężkości jest położony wyżej.
Ewolucja Outlandera poszła także naturalnie w kierunku bezpieczeństwa. Poprawiono konstrukcję, która ma lepiej chronić kierowcę w razie ewentualnej kolizji. Natomiast zmieniony wygląd przodu pojazdu zwiększył ochronę głowy pieszego. Oprócz wielu, znanych już wcześniej, elektronicznych systemów bezpieczeństwa nowością jest adaptacyjny tempomat z radarem umieszczonym w przednim wlocie powietrza. Na minus, niestety, trzeba zapisać obsługę komputera pokładowego, która nie odbywa się z poziomu wielofunkcyjnej kierownicy. Trzeba sięgać do przycisku po lewej stronie pod kołem kierowniczym. Jest to niewygodne i niepraktyczne, ponieważ dane przewijają się tylko w jedną stronę. Tym samym odwraca to częściowo uwagę kierowcy podczas jazdy.
Tradycyjnie u Mitsubishi mamy do wyboru kilka wersji wyposażenia. W przypadku Outlandera są to: Invite+, Intense, Intense+, Instyle Navi. Po detale, co poszczególne odmiany obejmują, odsyłamy do salonów lub na stronę producenta. Cena brutto najuboższej wersji wynosi 98 990 zł, zaś najlepszej 186 500 zł. Dopłata za lakier metalic lub perłowy wynosi dla wszystkich opcji 2890 zł. W sumie do tych najdroższych wersji mogliby już to dorzucać w pakiecie. Pierwsze opinie wśród zaproszonych dziennikarzy były podzielone. Sylwetka nowego Outlandera jednym się spodobała jako bardzo nowoczesna i opływowa, a jednocześnie praktyczna. Inni, być może z przyzwyczajenia, pozostali zwolennikami poprzedniej karoserii. Ciekawe, jak zareagują klienci? Wydaje się jednak, że powodzenie dotychczasowych dwóch wersji Outlandera nie było przypadkowe, dlatego kolejna również znajdzie wielu nabywców. Choć konkurencja również ma ciekawe modele w tym segmencie i nie zamierza oddawać pola bez walki.
Pomocne marce Mitsubishi jest na pewno drugie życie sportowe Adama Małysza. Mistrz skoków narciarskich przesiadł się do samochodów rajdowych. Jak sam przyznaje: – Na początku była to po prostu realizacja wcześniejszych marzeń i pasja. Jednak rzeczywistość przerosła oczekiwania, ponieważ po udanym starcie w Rajdzie Dakar 2012, załoga Adam Małysz/Rafał Marton zaczęła odnosić sportowe sukcesy. Są nowymi mistrzami Polski rajdów terenowych w klasyfikacji generalnej i grupie T1, mistrzami Czech, czwartą załogą FIA CEZ Cross Country Trophy także w grupie T1. Startują rajdowym Mitsubishi L200. Stąd ich obecność podczas premiery Outlandera w Serocku. Najbliższy cel jest jasny: – Rozpoczynam drugi rozdział rajdowej kariery. To już nie będzie tylko przygoda, ale ostra sportowa rywalizacja. Teraz czeka nas Rajd Dakar, a tam chcielibyśmy znaleźć się w czołowej dwudziestce – zadeklarował Adam Małysz. Zaś jego pilot dodał krótko: – W Dakarze liczymy na dwudziestkę i gdyby udało się uzyskiwać tak wysokie lokaty na odcinkach specjalnych, byłby to olbrzymi sukces. Czego można nam życzyć? Mamy świetnych sponsorów, a zatem tylko szczęścia na trasie i zdrowia!
Kto testował: Klaudiusz Madeja
Co: Mitsubishi Outlander
Gdzie: Serock
Kiedy: 24.10.2012
Ile: 60 km
Dobra praca zawieszenia i porządne bezpieczeństwo bierne.
Skromna liczba wersji wyposażenia.