Czego jak czego, ale wyobraźni nigdy mi nie brakowało. Bez trudu przyszło mi więc wejście w skórę członka zarządu dużej firmy, który poszukuje samochodu zapewniającego zarówno prestiż, jak i emocje. Szybko wczułem się w rolę i zasiadłem za kierownicą Infiniti Q50.
Ktoś może zapytać: dlaczego akurat członka zarządu dużej firmy, a nie od razu prezesa? Jak wiadomo, prezes siedzi na tylnej kanapie, nie przejmując się zbytnio, w jaki sposób przemieści się z punktu A do punktu B. Tym ma się martwić jego kierowca. Pokład Q50 nie może jednak spełnić oczekiwań tego rodzaju prezesów. Chyba że mamy do czynienia z ekscentrycznym szefem, który nad swój komfort przedkłada samopoczucie kierowcy, lecz w hierarchicznym świecie korporacji zdarza się to pewnie dość rzadko. Tylna kanapa jest wprawdzie wygodna, ale dla osoby nawet średniego wzrostu jest z tyłu po prostu za mało miejsca na nogi. Co innego przednie fotele – tu mamy do czynienia z wygodą najwyższej próby. Wszechstronna regulacja pozwala każdemu zająć idealną pozycję za kierownicą. Elektrycznie możemy regulować nachylenie siedziska, oparcia, a także wypełnienie odcinka lędźwiowego. W razie potrzeby napompujemy też jego boczne części. Wszystkie ustawienia można zapisać w pamięci samochodu, dzięki czemu zachowamy idealną kombinację, którą będzie można przywrócić w dowolnym momencie. Skóra jest wysokiej jakości, a twardość siedziska dobrano tak, że nie odczuwamy dyskomfortu nawet podczas wielogodzinnej podróży.
Elektroniczne Bizancjum
Liczba zaimplementowanych w Q50 systemów wspomagania kierowcy jest wyższa niż w innych markach segmentu premium. Ten samochód naprawdę dużo robi za nas. Wiele osób stwierdzi, że nawet za dużo.
Na przykład, możemy liczyć na to, że Q50 ostrzeże nas o potencjalnej kolizji i wytraci prędkość, gdy za szybko zbliżamy się do przeszkody przed nami. Przy szybkim dojeżdżaniu do poprzedzającego pojazdu pedał gazu wyczuwalnie lekko odbija w górę, a komputer sygnalizuje nam zagrożenie dźwiękiem i migającą kontrolką. Ponadto auto samo wykryje inny pojazd w martwym polu i skoryguje tor jazdy, jeżeli wyczuje, że samochód opuszcza swój pas ruchu.
Coraz bardziej zbliżamy się w motoryzacji do wizji reżyserów kina fantasy, jak „Piąty element” czy „Powrót do przyszłości”. I nasze podobanie lub niepodobanie nie jest w stanie tego zmienić.
Co ciekawe, inżynierowie wdrożyli też układ, który minimalizuje ryzyko najechania na nasze auto z tyłu. Opcja ta jest dostępna wyłącznie z automatem. System awaryjnie zatrzymuje Q50 kilka metrów przed przeszkodą i obserwuje tył auta. Jeśli zbliża się do niego inny samochód i istnieje niebezpieczeństwo najechania na nas, system powoduje, że samochód podjeżdża kilka metrów, by uniknąć zderzenia.
Interesującym rozwiązaniem jest zastosowanie dwóch wyświetlaczy, z których górny (8-calowy) odpowiedzialny jest za nawigację, natomiast dolny (7-calowy) za multimedia i ustawienia samochodu. Można nimi sterować dotykowo, głosowo lub za pomocą dżojstika.
Steer-by-Wire
Tej ciekawostce technicznej trzeba się przyjrzeć bliżej. System Steer-by-Wire polega na tym, że koło kierownicze nie jest w żaden sposób połączone mechanicznie z kołami. Ruchy kierownicy zamieniane są na impulsy elektryczne wysyłane do komputera.
System Steer-by-Wire został zaprojektowany z uwzględnieniem wymogów bezpieczeństwa. Oznacza to konieczność zachowania klasycznej kolumny kierowniczej zapewniającej bezpośrednie przełożenie każdego ruchu kierownicą na koła. W Infiniti zastosowano klasyczną kolumnę, ale tuż za modułem sczytującym ruchy kierownicą zamontowano sprzęgło rozłączające ją. Moduł przekazuje dane do jednego z trzech sterowników. W zasadzie wystarczyłby jeden, ale dla pewności są trzy i jeśli jeden zawiedzie, kolejny przejmuje jego zadanie.
Sterowaniem kołami zajmują się dwa silniki elektryczne otrzymujące informacje z modułu sterującego. Inżynierowie opracowali dwie funkcje znacznie ułatwiające codzienną eksploatację. Asystenta jazdy na wprost i pokonywania łuków w ramach systemu ATC (Active Trace Control). Działają one podczas jazdy autostradą i w praktyce są bardzo przydatne. Jadąc jednym pasem, system namierza jego skrajnie i rozpoczyna wspieranie kierowcy w jego zamierzeniach. Podczas jazdy na wprost przy wyprostowanej kierownicy nie są potrzebne korekty. Komputer sam w minimalnym zakresie koryguje tor jazdy. Analogicznie działa to na łukach, gdzie minimalnie za słaby skręt kierownicy dostanie niewielkie wsparcie ze strony komputera.
Zwolennicy klasycznych, mechanicznych układów zapewne nie będą zachwyceni tymi możliwościami.
Nowy silnik
Motor w testowanym modelu to dwulitrowa, czterocylindrowa jednostka z pojedynczą sprężarką i wtryskiem bezpośrednim. Ten silnik benzynowy oferuje moc 211 KM i moment obrotowy o wartości 350 Nm. Dołączył on do niezbyt bogatej gamy silników, w której znajdziemy m.in. Q50 Hybrid V6 o mocy 364 KM. Testowana przez nas wersja pozwala rozpędzić Q50 od 0 do prędkości 100 km/h w 7,2 s. Maksymalna prędkość wynosi 245 km/h. Bardzo pomyli się ten, kto uzna, że jest to zbyt słaby silnik dla auta z tej klasy. Dwulitrowa benzyna sprawdza się bardzo dobrze i podczas jazdy nie zdarzały się sytuacje, w których można było odczuć brak mocy. Pali 10 litrów na 100 km. Fakt, że w zimie. Jeżeli nie mamy dla porównania danych katalogowych, to jak na taki silnik wynik przyzwoity.
Siedmiobiegowa automatyczna skrzynia biegów pracuje płynnie, wręcz niezauważalnie, ale z dużym opóźnieniem. Nie odczuwamy żadnych szarpnięć i to niezależnie od obrotów. Jeżeli ktoś zapytałby o wskazanie kwestii wymagającej dopracowania, to z pewnością należałoby zasugerować poprawę szybkości działania skrzyni.
Kto testował: Eryk Chilmon Co: Infinit
Co: Infiniti Q50 2.0T Sport
Gdzie: Wrocław
Kiedy: 30.12 2014–2.01 2015
Ile: 400 km
Sylwetka, która wyróżnia to auto spośród innych z tego segmentu.
Zbyt symboliczna ilość miejsca na tylnej kanapie połączona z niewielkim bagażnikiem.