Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
FED 2025

Hyundai i10 - Mieszczuch w formie

Najmniejszy model Hyundaia – i10 – mimo sześcioletniego rynkowego stażu nadal jest atrakcyjną ofertą dla potrzebujących prostego pojazdu do przemieszczania się w mieście. Nie zachwyca liczbą technicznych nowinek, ale równocześnie nie ma tylu uproszczeń konstrukcyjnych co młodsi rywale.

Hyundai i10 zadebiutował w 2007 roku, a przed trzema laty przeszedł facelifting. Jest to więc, po trojaczkach z Kolina debiutujących w 2005 roku, najdłużej oferowany samochód segmentu A. Mimo rynkowego stażu i10 nie odstaje od młodszych rywali pod względem komfortu jazdy, funkcjonalności, a równocześnie pozbawiony jest wielu dyskusyjnych uproszczeń technicznych, jakich mnóstwo znajdziemy w trojaczkach z Kolina oraz maluchach Grupy Volkswagena.

Dobre wykończenie
Konstruktorzy Hyundaia i10 starali się upakować jak najwięcej funkcjonalności na jak najmniejszej powierzchni. W efekcie powstał zwarty, pudełkowaty, pięciodrzwiowy mieszczuch, pełniący rolę wózka na zakupy. Model i10 jest jednym z wyższych miejskich samochodów (154 cm), co przyczynia się np. do poprawy komfortu wsiadania do pojazdu, ale też do wrażenia znacznej przestrzeni w kabinie. Niestety, brakuje nieco miejsca na szerokość, zwłaszcza na tylnej kanapie, gdzie producent chyba nazbyt optymistycznie przewidział miejsce dla trzech pasażerów. Zza kierownicy mamy zapewnioną wzorową widoczność, ze względu na wąskie słupki i dość wysoko osadzony fotel. W dodatku każdy kierowca odnajdzie się w tym aucie natychmiast, dzięki niemal wzorowej funkcjonalności. W odróżnieniu od wielu rywali, w kabinie i10 nie ma tylu uproszczeń i słabej jakości materiałów wyściełających np. deskę rozdzielczą. Tu mamy klasyczne regulowane zagłówki, a nie wybrzuszenia w fotelach czy zagłówki zintegrowane z oparciami (uroda trojaczków z Kolina i mieszczuchów Grupy Volkswagena), szyby elektryczne możemy opuszczać przyciskami z drzwi (w Pandzie ze środkowej konsoli), w tym również prawe od strony kierowcy (w Up! nie ma takiej opcji). Do tego tworzywa okrywają wszystkie powierzchnie deski i drzwi, a ich jakość jest nawet lepsza niż w kompaktowym Chevrolecie Cruze. Niestety, tworzywa te są dość szorstkie i ogólna szarość kabiny robi mało przytulne wrażenie.
Poważnym minusem Hyundaia i10 jest brak nawet w opcji możliwości montażu ekranu nawigacji w desce rozdzielczej czy też dotykowego wyświetlacza multimedialnego, który mógłby podawać rozmaite informacje. Na te funkcjonalności musimy najpewniej poczekać do kolejnej generacji malucha Hyundaia. Bagażnik modelu i10 jak na miejskie auto jest przeciętny – 225 litrów, ale można go powiększyć do 910 litrów. Po złożeniu oparć kanapy zostaje jednak wysoki próg.

W zeszłym roku zaledwie 16% najmniejszych Hyundaiów zarejestrowano na REGON. Wzrostu zainteresowania przedsiębiorców możemy się spodziewać na początku 2014 roku, kiedy to w ofercie pojawi się następca obecnego modelu i10 lub w momencie utrzymania atrakcyjnych rabatów.

Tylko do miasta
Pod maską testowego i10 pracował 4-cylindrowy silnik 1,1 litra o mocy 69 KM. Na biegu jałowym jest on niemal niesłyszalny. Jednostka ta płynnie nabiera obrotów, jednak lepsze przyśpieszanie wymaga wkręcania jej w górne rejestry obrotomierza (maksymalne 99 Nm osiąga przy 4500 obr./min). Osiągi są wystarczające tylko w warunkach miejskich: autko przyśpiesza do setki w 15 sekund, a wyprzedzanie innych pojazdów może trwać w subiektywnym odczuciu wieki. Nieco lepsze osiągi oferuje wariant 1.2/85 KM. Bardzo przyjemnie operuje się manualną 5-biegową przekładnią. Skrzynia jest dobrze zestopniowana, biegi wchodzą lekko, precyzyjnie, a skoki lewarka są krótkie.
Autko jest zwrotne, ale nieco przyjemności z połykania ciasnych zakrętów odbiera kierowcy mało precyzyjny układ kierowniczy i podatne na niewielkie przechyły nadwozie. Mimo 13-calowych kół i krótkiego rozstawu osi, mały Hyundai nadal pozytywnie wyróżnia się na tle rywali komfortem jazdy. Sprawnemu tłumieniu nierówności nie towarzyszą przesadne hałasy i obce jest mu dobijanie. Jadąc Hyundaiem i10, zwłaszcza poza terenem zabudowanym, nie oszukamy jednak praw fizyki. Wysokie i lekkie nadwozie sprawia, że jest on mocno podatny na podmuchy bocznego wiatru.
Maluch koreańskiej marki zadowalał się w jeździe miejskiej ok. 6,5–7 l benzyny na 100 km, a w trasie potrzebował dwa litry mniej.

Atrakcyjny w promocji
Aby wyjechać z salonu Hyundaiem i10 w wersji Base, potrzeba 31 990 zł, jeśli jednak zainteresujemy się modelem zeszłorocznym, to cena wyniesie 25 190 zł. To obecnie najtańszy, obok Chevroleta Spark, pięciodrzwiowy maluch oferowany na rynku polskim. W samochodzie tym nie znajdziemy właściwie nic prócz jednej (sic!) poduszki powietrznej. Nadwozie tej wersji będą ozdabiać czarne zderzaki i lusterka, a takie rozwiązanie jak wspomaganie kierownicy czy radio CD mp3 znajdziemy dopiero w droższej o 2,5 tys. zł wersji Classic. Sensowniejszy wydaje się zakup wersji Comfort (od 40 490 zł), w którego wyposażeniu jest np. klimatyzacja, pełna elektryka szyb i lusterek. Do każdej wersji silnikowej możemy również zamówić skrzynię automatyczną. Niestety, sześć poduszek i kurtyn powietrznych pojawia się w wyposażeniu dopiero od wersji Premium. To spory minus, bo obecnie wielu producentów (np. Chevrolet w Sparku) daje je w standardzie. W segmencie maluchów Hyundai wyróżnia się pozytywnie 5-letnią gwarancją.

Kto testował: Przemysław Dobrosławski

Co: Hyundai i10 1.1 Comfort

Gdzie: Warszawa

Kiedy: 15.02.2013

Ile: 300 km

Jakość wykonania, zwinność w mieście, precyzyjna skrzynia biegów, 5-letnia gwarancja.

Gumowaty układ kierowniczy, braki w wyposażeniu.

Przeczytaj również
Popularne