Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Trends

Wszystko było...Peugeot 208 w Długodystansowym Teście Flotowym

DSC 5184 fmt Życie flotowca zmienne jest. Czasem mija leniwie dzień za dniem: pobudka, „rebiata, w maszinu!", meldowanie w zakładzie, poranna kawa, rozpalenie sprzętu i odliczanie godzin do fajrantu, tłukąc w klawisze. Wydarzeniem dnia staje się wycieczka do kantyny celem pobrania kalorii lanczowych. Powrót na bazę, wieczorne aktywności i tak dalej, aż do piątku. Nudy, panie. Czasem jednak sytuacja w firmie staje się bardziej dynamiczna, „Pan Samochodzik" dostaje kwit z delegacją, zarzuca plecak ze swoim mobile office na grzbiet i zwiedza kraj wzdłuż i wszerz, załatwiając służbowe sprawy. I tak też mamy dziś. „Pan Samochodzik" wstał rano w porze wręcz nieprzyzwoicie wczesnej, zalogował się w gustownym pojeździe z logo „Intercity" na burcie i, korzystając z uroków zbiorkomu, pisze te słowa ku – miejmy nadzieję – uciesze P.T. Czytelników. „Pan Samochodzik" wstał rano w porze wręcz nieprzyzwoicie wczesnej, zalogował się w gustownym pojeździe z logo „Intercity" na burcie i, korzystając z uroków zbiorkomu, pisze te słowa ku – miejmy nadzieję – uciesze P.T. Czytelników. Ale ad rem, czy może bardziej ad Peugeota208 to nowy model w gamie Peugeota. Model klasy B, a więc segmentu wolumenowego, kierowanego do jak najszerszej gamy odbiorców. Każdy szanujący się producent ma dziś w swojej gamie przynajmniej jeden model tego segmentu, często również rozmaite wariacje na jego temat – a to model kombi, a to SUV. Konkurencja jest więc silna. A skoro tak, to – jak napisałem na wstępie – wszystko już było. Prochu drugi raz nie wymyślimy. Jak zatem Peugeot stara się wyróżnić na tle konkurencji?Jeszcze parę lat temu można było odnieść wrażenie, że wszyscy producenci korzystają z usług tego samego projektanta. Samochody były do siebie niemal bliźniaczo podobne. Czasem trzeba było się dobrze przyjrzeć, zwłaszcza na znaczek z logo producenta, aby móc stwierdzić, z czym mamy do czynienia. W sumie zrozumiałe, odstawanie od konkurencji bywa ryzykowne, można zyskać, ale też i wiele stracić. I tak żyliśmy sobie w świecie nijakich pojazdów i producentów licytujących się tabelkami z pojemnością bagażnika, rozstawem osi, mocą silnika i innymi parametrami technicznymi. Konkurujący ze sobą wytwórcy coraz bardziej unifikowali swoje pojazdy, zakładali rozmaite alianse, niejednokrotnie powodujące zaskoczenie. Konkurencyjne modele dzieliły płyty podłogowe, napędy czy wręcz zjeżdżały z tej samej taśmy produkcyjnej. Copy-paste, zmiana znaczka i do klienta. Sprzedawcy mieli poważny problem, jak wytłumaczyć klientowi, czym ich produkt różni się od konkurencji poza znaczkiem i ceną. Auto kupowało się rozsądkiem. No, fajnie. Ale jeździ się samochodem, a nie tabelką. Koniec końców ktoś wreszcie to zauważył i staliśmy się świadkami rewolucji – samochody stały się coraz bardziej wyraziste. Oczywiście, pod spodem dalej jest to copy-paste i technicznie wiele aut to kalka swojej konkurencji, dalej niejednokrotnie zjeżdżająca z tej samej taśmy. Każdy producent zapragnął jednak mieć swój wyraz, coś charakterystycznego, co pozwoliłoby mu, a więc i jego klientom, poczuć się wyjątkowym. Nie mamy już dziś wątpliwości, że na parkingu stoi, dajmy na to, Peugeot, a nie Citroën (żeby pozostać w ramach tej samej grupy).I taki właśnie jest 208 – wyrazisty. Z jednej strony, jest to auto segmentu na wskroś pospolitego, bez żadnych fajerwerków technicznych, z drugiej – właśnie dzięki stylistyce jest... Hmm... Szukam odpowiedniego słowa... Niepowtarzalne? Chyba będzie to dobre określenie.Nowym modelem koncern PSA chce pozyskać klienta młodego, dynamicznego, poszukującego nowości. Stąd też intensywna promocja tego samochodu, także przy wykorzystaniu jeszcze raczkujących w Polsce kanałów, jakimi są media społecznościowe. Czapki z głów za odwagę, bo tego jeszcze w Polsce nie było.Czy to dobrze? Hmm... Tego typu przekaz współgra z wizerunkiem pojazdu i dobrze kreuje jego image (czego dowodem są choćby moje słowa, że kampania dotarła do odbiorcy). Z drugiej strony jednak – patrząc przez pryzmat odbiorcy flotowego – należy zauważyć, że nadmierna wyrazistość pojazdu może stanowić swego rodzaju problem. Oczywiście, firmy przyjmą z otwartymi ramionami auto z charakterem czy nawet awangardowe, ale pod warunkiem, że wpisuje się ono w wizerunek przedsiębiorstwa. Stąd też auta bardziej konserwatywne są bezpieczniejsze dla odbiorcy instytucjonalnego. Tak przynajmniej było do tej pory. Nie bez znaczenia jest też to, że dzisiejsza wyrazistość nie gwarantuje, że auto za parę lat ładnie się zestarzeje i będzie dobrze przyjmowane przez rynek wtórny. A to oznacza ryzyko związane ze spadkiem wartości rezydualnych, co dla przedsiębiorcy jest już bardzo ważne.Skoro omówiliśmy sobie genezę modelu i jego wygląd, spójrzmy na auto testowe. Peugeot Polska udostępnił pojazd z silnikiem benzynowym 1.4 95 KM, w najwyższej wersji wyposażeniowej – Allure, doposażony w kilka dodatków. Kolor... No, właśnie... Ja uważam, że różowy. Ekspert motoryzacyjny młodego pokolenia, czyli mój syn, też. Katalog mówi, że jest to kolor beżowy, co potwierdziła autorytatywnie koleżanka (niniejszym pozdrawiam!). Wychodzi więc na to, że katalog kolorów Peugeota opracowały kobiety.W każdym razie auto w tym kolorze dodatkowo zyskuje na wyrazistości, aczkolwiek nie do końca trafia w mój gust. Kolorem się nie jeździ, a pojazd firmowy znacznie częściej oglądamy od wewnątrz niż z wierzchu. Spójrzmy więc na wnętrze. Motywem przewodnim reklam nowej 208. jest mała kierownica i wysoko umieszczone zegary. Istotnie. Kierownica jest fajna. Niewielka (osobiście dziwię się producentom, którzy, gdy praktycznie nie istnieją już pojazdy bez wspomagania, dalej montują koła sterowe jak w starym Polonezie), mięsista, dobrze leży w dłoni. Wyposażona w sterowanie funkcjami radia (o którym dalej). Podoba mi się. Również zegary są fajne. Wyraziste, czytelne, dobrze podświetlone (chociaż znalezienie regulacji siły podświetlenia zajęło mi chwilę), analogowe i nie przekombinowane. Jest wskaźnik temperatury silnika (rzadkość dziś). I wszystko jest fajnie, dopóki oglądamy te elementy oddzielnie. Schody zaczynają się, gdy spróbujemy ustawić kierownicę we właściwej pozycji. Niestety, nie ma siły. Albo kierownicę kładziemy na kolanach, albo zadzieramy pod sufit. W każdej innej pozycji wieniec kierownicy zasłania znaczną część zestawu wskaźników. A ja tak lubię widzieć wskaźniki. Diabeł wziął był i utkwił w szczegółach. Szkoda.No trudno. Idźmy dalej. Na górze konsoli środkowej zamontowano dotykowy ekran systemu multimedialnego: radio, telefon, nawigacja. Płytę CD wkładamy – uwaga – w schowku(!). Nie do zrobienia w trakcie jazdy. Znaczy inaczej – do zrobienia, ale w wersji dla samobójców. Znowu minus.Samo radio też nie jest proste w obsłudze, a z racji pełnego oparcia o ekran dotykowy wymaga oderwania wzroku od drogi i dłuższego niż w prostym klawiszaku grzebania w menu. Też minus. Na szczęście, w bazowych wersjach, a takie zazwyczaj będą kupowane do firm, dostępny jest bardziej klasyczny w formie odbiornik radiowy.Ergonomia zestawu wskaźników na nie, radio na nie, ergonomia kuleje. Aż tak źle? No nie, bez przesady. 208 ma bardzo wygodne fotele, regulowane w minimum trzech płaszczyznach, z dobrym trzymaniem bocznym. W testowanej wersji obite miłą w dotyku tapicerką. Niestety, nie było mi dane zrobić dłuższej trasy, więc nie zagwarantuję, że dłuższy w nich pobyt też będzie przyjemny, ale nic nie wskazuje na to, żeby miało być inaczej. Siedzi się przyjemnie nisko, ale da się też podnieść fotel do pozycji „stołek kuchenny", co kto lubi. Prosta i intuicyjna w obsłudze jest automatyczna klimatyzacja. Rzadko spotykane w tej klasie są trzy tryby jej pracy (soft-normal-fast). Ilość miejsca z przodu jest wystarczająca, a wrażenie przestrzeni potęguje mocno pochylona szyba czołowa, oraz daleko do przodu wysunięta deska rozdzielcza. Z tyłu jest gorzej, ale nie oczekujemy przecież przestronności limuzyny w aucie miejskim. Bagażnik standardowy w swojej klasie, plus za regularne kształty.Pomówiliśmy o wyglądzie, zajrzeliśmy do wnętrza, pora zatem ruszać. Pierwsze, co rzuca się w oczy, a raczej w ręce, to bardzo silne wspomaganie kierownicy na postoju i przy prędkościach parkingowych. Absolutnie nie czuje się połączenia między kierownicą a kołami. Na szczęście regresywność wspomagania dobrano właściwie i podczas jazdy guma w kierownicy znika. Operowanie lewarkiem zmiany biegów nie należy do przyjemnych – skrzynia pracuje opornie. Przy prędkościach autostradowych (drżyjcie, drodzy producenci, teraz do autostrady mam 5 minut spokojnej jazdy, a nie 5 godzin walki o ogień) brakuje 6. biegu. Komfort jazdy jest całkiem niezły. Jest dość cicho (ale doskwiera ten brak szóstki na trasie), chociaż nastawy zawieszenia są dość sztywne. Tu wychodzi pewien istotny mankament. Tył jest lekki. To w połączeniu z twardymi sprężynami sprawia, że podskakuje na nierównościach i podczas jazdy w łuku ucieka na boki. Wrażenie trochę jakbyśmy jechali autem z zamęczonym zawieszeniem. Problem znika po dociążeniu tyłu, na przykład dwójką pasażerów. Z początku myślałem, że problemem są niskoprofilowe opony, ale pojazd wyposażono we względnie baloniaste ogumienie w rozmiarze 195/65 R15, więc problem jest jednak w zawieszeniu i rozkładzie mas. Wolnossący silnik benzynowy 1.4 o mocy 95 KM jest optymalnym wyborem, w mieście dość żwawo napędza auto. Na trasie przy prędkościach autostradowych pojawia się deficyt mocy, ale – znów – auto tego segmentu to nie jest pożeracz kilometrów w trasie, nie należy zatem oczekiwać cudów.Tradycyjny miks miejsko-podmiejski oraz krótki wypad na autostradę zakończył się wskazaniami spalania 6,3 litra na 100 km. Tym razem, niestety, nie było precyzyjnego pomiaru z tankowania. To jednak dość sporo. Biorąc pod uwagę, że mój sposób jazdy należy do oszczędnych, można oczekiwać, że rzeczywiste spalanie pod nogą przeciętnego użytkownika wyjdzie powyżej 8 litrów na 100 km. Alternatywą może być diesel 1.4 HDi 68 KM. Trochę poza konkursem, ale miałem okazję przejechać się 208 z takim właśnie silnikiem. Motor ten pracuje całkiem przyjemnie, dodatkowo podkreślę fakt wyposażenia auta z tym dieslem w absolutnie genialnie działający system start-stop, na razie najlepszy, z jakim się zetknąłem.Jak podsumować wrażenia, jakie zostawia po sobie mały Peugeot? Jeżeli popatrzymy na sam samochód, to – jak napisałem w tytule – wszystko było. I prosty silnik benzynowy, i proste zawieszenie, i standardowe pod względem przestronności wnętrze, i wymiary zewnętrzne. Ot, typowy przedstawiciel segmentu B. I tak też należy patrzeć na to auto, gdy oceniamy je przez pryzmat przydatności we flocie. Niestety, producent nie oferuje wersji spełniającej kryteria VAT-1, chociaż taki pojazd był oferowany w modelu 207. To – moim zdaniem – błąd, gdyż tego typu auta w tym segmencie to u większości producentów norma. Ile kosztuje mały Peugeot? Cennik na stronie importera mówi o kwocie „od 42 900 złotych". Za te pieniądze dostajemy auto z bazowym silnikiem 1.0 68 KM, wyposażone w m.in. 6 poduszek oraz ESP. Po doposażeniu auta w klimatyzację manualną oraz radio cena rośnie do 45 900 zł.Drogo. Dla firm segment B to konik roboczy, auto wolumenowe, przeznaczone dla sił sprzedaży i innych pracowników terenowych. Tu akceptowalna jest cena z trójką z przodu. Być może do osiągnięcia, wszystko zależy od polityki rabatowej producenta.Dopłata do silnika benzynowego 1.4 wynosi 4000 zł. Dopłata do diesla – 10 500. Cóż, jak zwykle w tym segmencie, silnik wysokoprężny to auto dla konesera.Pochwalić należy to, że obecnie wszystkie osobowe modele Peugeota objęte są 5-letnią gwarancją. Szkoda jednak, że producent zastrzega ją tylko dla klientów indywidualnych. Czyżby nie był pewien jakości swego produktu w konfrontacji z trudami eksploatacji jako auto użytkowe? Taka gwarancja to dla przedsiębiorcy istotny argument przy zakupie.Jak zatem zakończyć tak w dwóch zdaniach?Jeżeli stylizacja małego Peugeota nie będzie kolidować z wizerunkiem naszej firmy i zaakceptujemy drobne niedoróbki ergonomiczne, a cena, jaką wynegocjujemy, będzie akceptowalna, to mamy do czynienia z normalnym przedstawicielem klasy B. Bo przecież wszystko już było. 

DSC 4102 fmtMichał Miszewski, członek SKFS  

Przeczytaj również
Popularne