Oto i on – nowa wersja C4 w limitowanej wersji „by Loeb”. Nazwisko mistrza zapowiada niecodzienne wrażenia. Rzut oka z zewnątrz również: agresywny czerwony kolor, drapieżna sylwetka z ciekawie ściętym tyłem, zaopatrzonym w podkreślający sportowy charakter spojler, 17-calowe białe alufelgi… Będzie się działo.
Pierwsze wrażenie nie myli, choć nie do końca o takie wrażenia chodziło konstruktorom – samochód jest trochę jak wieża Eiffla – widać, że konstruktorzy chcieli stworzyć coś oryginalnego i bardzo nowoczesnego… zupełnie nie myśląc o praktycznym zastosowaniu. Ciekawie wyglądający tył samochodu wymagał umieszczenia listwy na załamaniu tylnej szyby, co we wstecznym lusterku idealnie zasłania światła samochodu jadącego za nami. Nowocześnie rozwiązana kierownica (kręci się tylko koło kierownicy, środek pozostaje w miejscu) nie tylko stwarza dziwne wrażenie dla osoby nieprzyzwyczajonej, ale również powoduje, że przyciski do obsługi radia (i Bóg wie czego jeszcze, jest ich tyle, że można by sterować promem kosmicznym) umieszczone na kolumnie kierownicy nawet przy lekkim skręcie uciekają poza zasięg palców kierowcy. Modne ostatnio, centralnie umieszczone zegary w postaci elektronicznego wyświetlacza, fajnie wyglądają, ale są zupełnie nieczytelne. Takich kwiatków jest jeszcze parę.
Jeśli chodzi o napis „by Loeb” dumnie naklejony na klapie bagażnika, to jedyne, co za nim idzie, to aluminiowe elementy wystroju wnętrza, nadające mu sportowego szyku. Jednostka napędowa pozostaje bez zmian w porównaniu do klasycznej wersji, podobnie zawieszenie. Testowany model wyposażony był w wolnossący benzynowy silnik o pojemności 1,6 l i mocy 120 KM. Choć w samochodzie sygnowanym nazwiskiem rajdowego mistrza świata to trochę mało, jest to niezły wynik przy tej pojemności.
W mieście samochód prowadzi się przyjemnie – ma niezłą dynamikę, boczne lusterka zapewniają dobrą widoczność, przy parkowaniu w różnych miejscach docenimy jego niewielkie wymiary i fakt, że jednak nie ma sportowego zawieszenia. Do tego spalanie mieszczące się w rozsądnych granicach (nawet przy bardzo dynamicznej jeździe po mieście nie przekraczało 9 l/100 km) czynią z niego wygodny samochód do codziennej jazdy. W trasie jest już mniej przyjemnie. Zdecydowanie brakuje szóstego biegu (w jego miejscu jest wsteczny – niespodzianka dla przyzwyczajonych do 6-stopniowej skrzyni) i jazda powyżej 130 km/h jest równie mało komfortowa, co mało oszczędna. Zawieszenie, na które często we francuskich autach się narzeka, w C4 nie daje do tego żadnych powodów.
Sebastian, taki jesteś dobry?! To wygraj rajd za kierownicą tego potwora.
Jako auto flotowe C4 „by Loeb” będzie bardzo dobrym rozwiązaniem dla firm, którym zależy na prezencji (auto naprawdę zwraca na siebie uwagę), a jednocześnie na ekonomii użytkowania. Po przyzwyczajeniu się do niektórych nietypowych rozwiązań, okaże się przyjemnym autem do codziennego poruszania się po mieście – i to w jakim stylu!
Kto testował: Piotr Stuszewski
Co: Citroën C4 by Loeb
Gdzie: Kraków
Kiedy: 15 IX 2009
Ile: 1700 km