Konstruktorzy nie tknęli wielu wymagających przyzwyczajenia uproszczeń konstrukcyjnych, m.in. przycisków opuszczania szyb bocznych umieszczonych na środkowej konsoli i między oparciami foteli (dla pasażerów z tyłu). Pozostawiono regulowaną w bardzo niewielkim zakresie i wyłącznie w pionie kierownicę. Nie pomyślano o zaproponowaniu większej liczby bardziej praktycznych schowków. Odpowiedniego miejsca dla naszego smartfona nie znajdziemy tu wcale, a pasażerowie z tyłu nie znajdą jakiegokolwiek schowka w drzwiach. Dodajmy, że w kabinie otaczają nas twarde, tanie i nieprzyjemne w dotyku tworzywa.
Citroëna należy pochwalić za obszerność wnętrza. Nie brakuje tu miejsca nad głowami, ale ze względu na dość wąskie nadwozie na kanapie wygodnie będzie podróżować dwóch pasażerów. Fotele są całkiem obszerne, jednak ich wyprofilowanie i trzymanie boczne pozostawia wiele do życzenia. Cieszy za to obszerny bagażnik, jednak traci on nieco na swojej funkcjonalności ze względu na konstrukcję potężnych zawiasów wnikających do środka, które mogą uszkodzić bagaże. Poza tym otwór bagażnika jest wąski. Budżetowość modelu C-Elysee odczujemy w momencie zamykania klapy bagażnika. Metaliczny dźwięk żywo przypomina ten, jaki znają byli użytkownicy zamykający bagażnik w Wartburgu 353W.
Skrzynia mechaniczna działa poprawnie, choć zmianie przełożeń towarzyszy wyraźnie słyszalne chrobotanie, a momentami haczenie. Podczas szybkiej jazdy wyraźnie brakuje nam szóstego biegu. Działanie automatu możemy uznać za poprawne, zdarza mu się tu szarpnąć, tam zredukować niepotrzebnie przełożenie, ale ogólnie nie ma dramatu, w odróżnieniu od skrzyni automatycznej stosowanej u fiatowskiego konkurenta. Osiągi jak na budżetowego sedana są zupełnie wystarczające, jednak zużycie paliwa mogłoby być niższe. W mieście C-Elysee ze skrzynią automatyczną zużywał 9,2 l/100 km benzyny a wersja ze skrzynią mechaniczną spalała dokładnie 0,8 l mniej. W obu przypadkach wynik był niższy niż podaje katalog (odpowiednio 10 l/100 km oraz 8,7 l/100 km). Spalanie wyraźnie spadało podczas jazdy poza miastem.
Szybsza jazda C-Elysee jest męcząca za sprawą słabego wygłuszenia kabiny. Sedan ten resoruje całkiem komfortowo, ale nie jest królem serpentyn, wyraźnie wychylając się w zakrętach i prowadząc się dość niestabilnie na gorszej nawierzchni. O uskok tylnego zawieszenia bardzo łatwo, np. podczas jazdy po łuku na kostce brukowej. Poza tym układ kierowniczy w sposób mało komunikatywny informuje kierowcę, co się dzieje z przednimi kołami.
Przyzwoicie wyposażone C-Elysee z całkiem żwawym prostym silnikiem benzynowym możemy mieć za kwotę ok. 50 tys. zł. Tak atrakcyjne cenowo modele możemy znaleźć jedynie w gamie Dacii i Fiata.
C-Elysee to w założeniu tani i popularny model. Trudno więc oczekiwać, że na liście opcji znajdziemy szereg rozwiązań podnoszących bezpieczeństwo czynne czy adaptacyjny tempomat.
Nawet odmłodzonemu C-Elysee trudno będzie wyjść z cienia świetnie przyjętego na polskim rynku Fiata Tipo w wersji sedan. Model włoskiej marki jest niemal pod każdym względem lepszy. Citroën nieznacznie góruje poziomem cen, obecnością w gamie lepszego diesla 1.6 BlueHDI oraz znacznie lepszej skrzyni automatycznej EAT6.
Kto testował: Przemysław Dobrosławski
Co: Citroën C-Elysee 1.6 VTi
Gdzie: Warszawa
Kiedy: 29.03‒5.04.2017
Ile: 500 km
Atrakcyjne ceny, dość obszerne wnętrze, obszerny bagażnik.
Uproszczenia konstrukcyjne, drętwy układ kierowniczy, wysokie zużycie paliwa wersji 1.6 VTi, ograniczone wyposażenie w zakresie systemów podnoszących bezpieczeństwo czynne, taniość tworzyw w kabinie.