Początek tego artykułu miał być inny. Miała tu być informacja o perspektywicznej marce, która dzięki rozsądnie skrojonym cenom i udanym produktom, takim jak testowany Chevrolet Trax, miała szanse znaleźć się w grupie najpopularniejszych marek na rynku polskim.
Z wielkim zaskoczeniem i rozczarowaniem wielu dziennikarzy branżowych przyjęło informację koncernu General Motors o planach wycofania marki Chevrolet z rynku europejskiego z końcem 2015 roku. Zarząd amerykańskiego koncernu wyszedł z założenia, że krok ten pozwoli umocnić nadszarpniętą pozycję Opla na Starym Kontynencie. Poza tym w wielu krajach Chevrolet nie miał zbyt mocnej pozycji, a sam koncern nie miał pomysłu, jak tę markę dalej rozwijać. Jest w tym sporo racji, ale nie dotyczy to każdego rynku, a zwłaszcza polskiego, gdzie dobra passa Chevroleta trwa w najlepsze. W ostatnich trzech latach sprzedaż tej marki na polskim rynku wyraźnie rosła, z poziomu 5503 szt. w 2009 r. do 10 471 szt. w 2012. Ostatni rok był jeszcze lepszy, bo na ulice wyjechało 10 686 Chevroletów. W Polsce amerykańska marka skierowana jest do nieco innej grupy nabywców niż Opel, konkurując raczej z tańszymi modelami marek koreańskich, francuskich i rumuńską Dacią.
Rezygnacja z posiadania oferty będącej skuteczną przeciwwagą dla tych produktów zaskakuje tym bardziej, że konkurenci robią coś dokładnie przeciwnego. Na przykład koncern PSA z powodzeniem sprzedaje budżetowe modele 301 i C-Elysee, a Volkswagen przymierza się do stworzenia jeszcze tańszej marki w ramach koncernu. Rezygnacja z oferowania Chevroleta w Europie nie oznacza, że osoby zainteresowane dotąd zakupem tych aut automatycznie zainteresują się, co prawda wyraźnie lepiej wykończonymi, ale droższymi, produktami Opla. Koncern GM, aby utrzymać dobrą passę Chevroleta w Polsce, mógłby włączyć nasz rynek do Europy Wschodniej, gdzie auta tej marki będą nadal oferowane. Mniej realne, ale nie niemożliwe, jest oferowanie u nas niektórych modeli Chevroleta z logo Opla.
Gdy tylko potencjalni klienci Chevroleta dowiedzieli się pod koniec zeszłego roku o planach wycofania tej marki z rynku, sprzedaż w salonach siadła. Wzrosły obawy o późniejszą dostępność serwisu (niepotrzebnie) oraz o łatwość ich odsprzedaży (co jest uzasadnione).
Sztuka udawania
Prawdopodobnie ostatnim popularnym modelem Chevroleta, jaki zadebiutował w Polsce, jest crossover Chevrolet Trax. Model ten trafia nad Wisłę z Korei i powstaje w tym samym zakładzie co bliźniaczy Opel Mokka. Trax ma długość 425 cm, a więc jest wyraźnie dłuższy od Kii Soul i Nissana Juke oraz minimalnie krótszy od Dacii Duster czy Mitsubishi ASX. Mimo masywności oraz wiele obiecującej w zakresie możliwości terenowych sylwetki, Trax ma nad wyraz skromny prześwit – 15,8 cm (16,8 cm w 4WD). Mimo to jest jednym z niewielu małych crossoverów, w którym możemy zamówić napęd na cztery koła.
Wnętrza Traxa jednoznacznie budzi skojarzenia z innymi modelami Chevroleta, m.in. dzięki kierownicy, którą w tych kształtach znajdziemy w całej gamie tej marki. W kabinie tego crossovera dominują twarde tworzywa przeciętnej jakości. Producent zastosował też uproszczony zestaw zegarów za wieńcem kierownicy z cyfrowym prędkościomierzem. Na pochwałę zasługują wygodne fotele przednie, ale minusem jest ograniczona przestronność. Bagażnik Chevroleta nie jest zbyt duży – 352 l – ale można go łatwo powiększyć do 1372 l. Po złożeniu oparć uzyskamy płaską powierzchnię przewozową.
Mocny i głośny
Pod maską Traxa pracuje diesel 1.7 VCDi o mocy 130 KM i maksymalnym momencie obrotowym 300 Nm dostępnym w zakresie 2000–2500 obr./min. Tylko w tym wariancie silnikowym nabywcy mogą wybrać, czy chcą model z napędem na przednią oś (ceny od 83 900 zł), czy 4WD (od 90 490 zł). Jedynie z dieslem możemy też zamówić skrzynię automatyczną. Charakterystyczny klekot, zwłaszcza zimnego silnika Traxa, przypomina nam diesle sprzed lat. Bardziej irytująca może się okazać konieczność umiejętnego operowania pedałem sprzęgła i hamulca, ponieważ na niskich obrotach, nieprzekraczających 1800 obr./min, silnik niezwykle łatwo zdławić. Jak na tak ciężki samochód, o masie ok. półtorej tony, Trax ma niewielki apetyt na paliwo, zużywając w mieście ok. 7 l/100 km oleju napędowego, a w trasie zadowalając się ok. 5,2 l/100 km. Przyśpieszenie do setki w 9,4 sekundy jak na crossovera też można uznać za przyzwoite.
Pozytywne oceny zbiera zestrojenie zawieszenia Traxa. Dobrze radzi sobie ono z nierównościami nawierzchni, a do kabiny nie wpadają niepokojące odgłosy z okolic zawieszenia. Podczas szybkiej jazdy w zakrętach nadwozie mocniej wychyla się niż w autach miejskich, ale pojazd nadal zachowuje zadany tor jazdy. Po zjeździe z asfaltu, Traxem pokonamy sprawnie co najwyżej błotną drogę lub kopny piasek. Jego napęd na cztery koła przyda się zdecydowanie w warunkach zimowych i na śliskiej nawierzchni.
Korzystny cennik
Cennik Traxa (ceny od 59 900 zł za benzynową wersję 1.6/115 KM) prezentują się korzystniej w porównaniu z Oplem Mokka (od 67 900 zł z tym samym silnikiem) czy Nissanem Juke 1.6/117 KM (od 67 200 zł). Ceny Renault Captur i Peugeota 2008 są niższe, ale oferują one w podstawowych wersjach wyraźnie słabsze silniki. Oba francuskie crossovery z silnikami benzynowymi o zbliżonej do Traxa mocy 120 KM są od niego 5 tys. zł droższe. Gdy zestawimy ceny podstawowych modeli z napędem 4x4, przewaga cenowa Traxa nadal jest zachowana. Trax z napędem 4WD i silnikiem benzynowym 1.4/140 kosztuje 82 990 zł, a Mokka z tym motorem 88 500 zł. Mocniejszy Mitsubishi ASX (1.8/150 KM) kosztuje już astronomiczne 102 390 zł. Chevrolet z dieslem 1.7 VCDi to wydatek 90 490 zł, a Mokka z tym samym silnikiem 95 500 zł. Do wspomnianych francuskich crossoverów Renault i Peugeota nie dokupimy napędów na cztery koła.
Kto testował: Przemysław Dobrosławski
Co: Chevrolet Trax 1.7 VCDi LTZ
Gdzie: Warszawa
Kiedy: 17.12.2013
Ile: 600 km
Mocny wygląd, atrakcyjne ceny, niskie spalanie, pewne prowadzenie.
Słabe wyciszenie, twarde tworzywa w kabinie, ciasne wnętrze, nieprzyjemna charakterystyka ruszania.