Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
FED 2025

Chevrolet Malibu - Rośnie poważny gracz

Jedne samochody do flot się sprzedają, inne nie. Taka złota myśl przyszła mi do głowy po prezentacji Malibu z silnikiem Diesla. Dobrze, jeżeli przedstawiciele koncernu są świadomi, co decyduje o tym, że ich samochody nie sprzedają się do flot tak jak powinny.

– Ten rok jest dla naszej marki najlepszym rokiem w historii. Największym problemem jest zaniżona, naszym zdaniem, wartość rezydualna naszych samochodów i nad tym musimy popracować – mówi Andrzej Żelazny, dyrektor generalny polskiego oddziału Chevroleta. Czyli jeden warunek jest spełniony, wiedzą, gdzie mają słaby punkt.

Jednak kompleksy
Jeżeli czytają mnie specjaliści od public relations, to zapewne będą potrafili dokładnie wyjaśnić to, co spotkało markę Chevrolet, która niedawno obchodziła okrągłą, setną rocznicę swojej działalności. Prawie jeden wiek budowania pozycji, jej umacniania i wszystko albo prawie wszystko przyćmione przez niechlubny mariaż z Daewoo. Coraz częściej można spotkać się z opinią, że: Chevrolet? Przecież to koreańskie. Tylko w odniesieniu do Camaro jakoś nikt nie wygłasza takich opinii. Tymczasem nowy Cruze czy Malibu to pełnowartościowe samochody, których niebranie pod uwagę przy wyborze samochodów świadczy o kompleksach kupujących. Czemu Passat, Avensis, Mondeo czy Insignia są lepsze od Malibu? Bo są dłużej na rynku, są bardziej dopracowane i mają już wyrobioną opinię wśród klientów. To prawda, ale nie oznacza to, że właśnie takim samochodom jak Malibu nie należy dać szansy. Duży, solidny, elegancki i tańszy, chociaż nie wolno mylić z tani.

Biały, ogromny Chevi, na osiemnastkach, z mocnym dieslem, to recepta na sukces wśród hipsterów. Do flot sprzeda się raczej pojemny sedan, w praktycznym białym kolorze, z oszczędnym silnikiem Diesla.


Diesle do flot
Gdyby pod maską Malibu nie zagościł silnik Diesla (patrz tabelka), oznaczałoby to, że albo szefowie całkowicie bagatelizują rynki europejskie, albo dążą do szybkiego zamknięcia firmy. Jeżeli jednak Malibu ma być pełnoprawnym sedanem w segmencie D, spod maski musi dochodzić klasyczne kle, kle, a wskazówka obrotomierza musi kończyć się w granicach 5500 obrotów. Nie wyobrażam sobie managera flotowego, który przychodzi do księgowego i mówi, że kupimy Malibu i wszystkie będą miały silnik 2,4 litra zasilany benzyną. Ten wariant zapewne będzie stosowany w wyjątkowych przypadkach, na życzenie managera, ale zdecydowaną większość będą stanowiły samochody z silnikami Diesla. Po tym, jak miałem okazję tym autem jeździć, w ogóle mnie to nie dziwi. Silnik jest... ale o tym za chwilę.

Kolos
Malibu, jak na spadkobiercę amerykańskiej tradycji przystało, solidnie stoi na kołach. 2737 mm rozstawu osi oraz szerokość wynosząca 1855 mm to wymiary, które nie pozostaną niezauważone na drodze. Do takich gabarytów zdecydowanie pasują osiemnastocalowe koła, które wymagają już dopłaty. Poza tym, na pewno nie da się powiedzieć o Malibu, że to samochód nijaki. Diody LED, niewielki spojler w połączeniu z białym, perłowym lakierem tworzą zgrzebną całość. Na pewno stylistycznie nie odbiega od konkurentów, a może nawet ich wyprzedza.
We wnętrzu pojawia się pewien dualizm. Z jednej strony przestrzeń, która nas otacza. Spory jej zapas mamy przed i nad sobą. Także o bagażniku nie możemy powiedzieć złego słowa. 545 litrów, które przewieziemy w bagażniku, to także wynik więcej niż przyzwoity. Na wyposażeniu wszystko, czego flotowa dusza zapragnie, aby uszczęśliwić managera: nawigacje, systemy czuwające nad bezpieczeństwem, skórzana tapicerka, elektryczne fotele, USB. Słowem wszystko, czego możemy zapragnąć. Na pochwałę zasługują także schowki, które są proporcjonalne do rozmiarów samochodu.
Uwagi można mieć do wykończenia. Niby wszystko jest takie, jak powinno, i tam, gdzie powinno, ale jednak mamy wrażenie, że to wszystko już gdzieś widzieliśmy i to kilka lat temu.

Dynamicznie
Po papierowych osiągach Malibu nie obiecujemy sobie zbytnich emocji i w tym względzie samochód nie zawodzi. Z klasyczną skrzynią biegów 160-konny diesel radzi sobie z ważącym niemal 1600 kg pojazdem dobrze. W ruchu miejskim trzeba często sięgać do lewarka, ale już na autostradzie można czerpać czystą przyjemność z jazdy. Inaczej jest z automatem. Cięższe auto, wyższa cena, wyższe spalanie i gorsze osiągi. To, moim zdaniem, nie jest warte wygody, jaką daje automatyczna skrzynia biegów. Jeżeli już, to automat polecam do silnika benzynowego.
Teraz wszystko w rękach przedstawicieli koncernu i firmy Eurotax, aby pracować nad wartością rezydualną. Kiedy ten słaby punkt zostanie wyeliminowany, Chevrolet może stać się częstym widokiem we flotach.

Silnik 2,4 l benzynowy 2,0 l wysokoprężny
Prędkość maksymalna (km/h) 204 (206) 213 (210)
Przyspieszenie 0–100 km/h (s) 9,5 (10,2) 9,8 (9,7*)
Moc maks. (kW/KM – obr./min) 123/167,2 przy 5800 117,3/160 przy 4000
Maks. moment obr. (Nm – obr./min) 225 przy 4600 350 przy 1750
Zużycie paliwa (l/100 km) 7,8 (8,0) 5,1 (6,3*)
Emisja CO2 (g/km) 184 (188) 134 (167*)
Standard emisji spalin Euro 5 Euro 5
Dane w nawiasach dotyczą samochodu z przekładnią automatyczną.

 

Kto testował: Tomasz Siwiński

Co: Chevrolet Malibu

Gdzie: Opatija

Kiedy: 22.08.2012

Ile: 170 km

Wygoda godna samochodów klasy premium.

Wnętrze solidne, ale to za mało na segment D.

Przeczytaj również
Popularne