Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
FED 2025

Audi TT - Będzie bombka

Audi TT jest wzorowane na kształcie kuli, stąd pomysł na zorganizowanie spotkania w Miliczu, w muzeum bombek, które najczęściej są kuliste. No, dobra, wierzymy w to. Nie jest to samochód flotowy, ale jest to samochód fajny.

Wciąż, chociaż nie chciałbym nikogo urazić, mam wątpliwości, czy Audi TT jest samochodem męskim, czy nie. Z jednej strony raczej w tym samochodzie widzę kobietę albo mężczyznę, który w domu ma więcej niż dwa kosmetyki. Z drugiej, z osiągami i właściwościami jezdnymi trudno jest polemizować. Kiedy już myślę, że może jest fajnie i czemu nie, to przypominam sobie, że dźwięk silnika ulepszony jest przez rezonator pod przednią szybą. Wiem natomiast, co na pewno nie!

Precz z calami
Wiem, że Audi nie produkuje samochodów z myślą o rynku polskim, ale od razu uprzedzam. Jeżeli ktokolwiek ma inne plany związane z TT, jak przewiezienie go na lawecie do Mielna i postawienie przed modnym klubem, niech bierze 20-calowe felgi, bo samochód wygląda obłędnie. Jednak jeżeli kupimy ten samochód i mamy zamiar nim przejechać – gdziekolwiek – nie bierzmy 20-calowych felg.
Wygląd zewnętrzny może się podobać, bo samochód ma krótkie zwisy, duże koła, nisko poprowadzoną linię dachu, wyborne światła i doskonałe, mocne proporcje. Co ciekawe, średnio, zależnie od wersji, nowe TT jest o 50 kg lżejsze. To sporo, ponieważ nie można zapominać, że nowoczesne samochody mają nieprawdopodobnie dużo elektroniki, ciężkiej elektroniki.
Bardzo podoba mi się wnętrze. Jest całkowicie zorientowane na kierowcę. To w jego stronę zwrócony jest kokpit, to przed oczyma kierowcy jest umieszczony ekran i to z kierownicy może on obsłużyć wszystkie dostępne funkcje. Kiedy zdecydujemy się na bycie pasażerem w TT, to śmiało możemy skupić się na malowaniu paznokci, esemesowaniu czy czymkolwiek innym. Niesamowicie fajne są wloty nawiewów, przypominające, celowo, turbiny samolotów. Dodatkowo, to właśnie w nawiewach umieszczono sterowanie klimatyzacją i podgrzewaniem foteli. Wygląda to bajecznie. Kierownica jest wyborna i wyborne są fotele. Zapomnijmy jednak o przewożeniu kogokolwiek na tylnej kanapie, chyba że żywimy do tej osoby jakąś głęboko skrywaną urazę.
Teraz prawdziwa nowość, czyli Audi Virtual Cocpit. Zegary, funkcje samochodu, nawigacja i wszystko, co może być wyświetlane, jest wyświetlane, ale na AVC, czyli przed oczami kierowcy. Nie ma w ogóle ekranu na tunelu środkowym. Robi to niesamowite wrażenie, szczególnie, kiedy włączymy mapę Google Earth. Wtedy niemal cały ekran zajmuje nawigacja, a zegary zmniejszają się i chowają w narożnikach. Czy jest to rozwiązanie ciekawe i czy się przyjmie, zobaczymy. Pierwsze wrażenie jest pozytywne, ale mam ambiwalentne uczucia, czy nie jest to gadżet dla fryzjerów (z całym szacunkiem).

Tylnonapędowe Quattro
Podczas prezentacji mieliśmy okazję przejechać się 230-konnymi modelami benzynowymi. To dobrze znana jednostka TSI, którą znajdziemy m.in. w innych samochodach z koncernu VAG. Silnik, zestopniowany z automatem, pracuje płynnie, dynamicznie, ale nie cierpi na nadmiar mocy. Jest jej po prostu pod dostatkiem, żeby zaimponować dziewczynie, nie zbankrutować na stacji, a jednocześnie zbyt mało, żeby stanąć w szranki z poważniejszymi samochodami sportowymi. Nam to pasuje. W ofercie pojawi się także TTS z silnikiem o mocy 310 KM. Odrobinę więcej niż w S3. Ale jest to różnica wizerunkowa. Dla oszczędnych jest w ofercie także diesel o mocy 184 KM, również znany z innych modeli, niekoniecznie Audi.
Możemy także skorzystać z Audi Drive Select i pięciu trybów: comfort, auto, dynamic, efficiency i individual. Zmienia to pracę układu kierowniczego i pedału gazu. Czyli niewiele. Chyba że zdecydujemy się na Audi Magnetic Ride, a więc regulację zawieszenia. To jest akurat seryjny element, ale w TTS.
TT Quattro, bo takim jeździliśmy, to stały napęd na wszystkie koła, jednak pracuje tam mechanizm na H już piątej generacji. Z przyczyn, które dla czytelnika nie mają większego znaczenia, przedstawiciele Audi nie wymieniają nazwy firmy na H. Istotne jest natomiast to, że w razie potrzeby duża część mocy przekazana jest na koła tylne, co sprawia, że w zakrętach samochód prowadzi się wybornie. Wiem, co mówię, bo podczas jazd testowych mogliśmy sprawdzić działanie napędu na autodromie i to zarówno z włączonymi, jak i wyłączonymi systemami. Ma się wrażenie, że jest to samochód tylnonapędowy.
Testowana wersja to koszt 190 tysięcy brutto. Wiem, wiem, teraz właśnie jest ten moment, że każdy myśli, gdybym ja miał 190 tysięcy, to bym kupił… szczęśliwie większość czytelników nie ma takiej kwoty na wydanie prywatnie na samochód, a ci, którzy mają, zapewne nie kupią akurat tego modelu. Pytanie brzmi tylko: czemu, ale ja znam odpowiedź. Mogą i powinni go kupić ludzie, którzy prowadzą niewielkie firmy, ale robią to z pasją i cieszą się każdą chwilą. Brzmi jak cytat z folderu reklamowego, ale tak właśnie jest. Jeżeli komuś się wiedzie, to TT zapewni mu doskonałą rozrywkę, świetne wrażenia z jazdy i dosyć poważnie jest w stanie obniżyć podstawę opodatkowania. Tylko trzeba mieć jeszcze na tyle duże… samozaparcie, żeby nie iść na kompromis i wybrać właśnie TT, a nie np. S3. A tego właśnie polskim klientom brakuje i to jest odpowiedź na pytanie, czemu niewiele osób go kupi.

Kto testował: Tomasz Siwiński

Co: Audi TT

Gdzie: Milicz

Kiedy: 9.10.2014

Ile: 250 km

Rewelacyjne prowadzenie sugerujące napęd na tył, a będące napędem Quattro i pomysł z obsługą klimatyzacji w kratkach nawiewu.

W naszym kraju nie ma bulwaru jak w Monako, a tam wygląda najlepiej.

Przeczytaj również
Popularne