Land Rover Discovery Sport to ciekawa alternatywa dla brylujących na rynku niemieckich i japońskich SUV-ów klasy średniej. Brytyjska konstrukcja góruje nad większością rywali walorami terenowymi, wyglądem i przestronnością, ale w jednym zakresie przydałyby się poprawki.
Wzrost zainteresowania mniejszymi SUV-ami, które będą głównie poruszać się po asfalcie a nie bezdrożach Land Rover dostrzegł już pod koniec lat 90. To skłoniło brytyjską markę do wprowadzenia do oferty w 1998 roku modelu Freelander - najmniejszego pojazdu w ówczesnej gamie. Pojazd był oferowany w wersjach 3-, i 5-drzwiowej jednak mimo ciekawej sylwetki pod względem komfortu jazdy i prowadzenia pojazd był dość toporny. Osiem lat później doczekał się on bardziej udanego następcy. Jesienią zeszłego roku, na paryskim salonie samochodowym pokazano trzecią generację SUV-a klasy średniej, który tym razem przyjął nazwę Discovery Sport - nawiązującą do większego modelu klasy wyższej.
W zakresie wyglądu trudno cokolwiek zarzucić modelowi Discovery Sport. Łagodne kształty nadwozia i wyraźne nawiązania stylistyczne do innych modeli brytyjskiej marki podobają się niemal wszystkim. Można powiedzieć, że poza klasycznym Defenderem, jest to najładniejszy i najbardziej proporcjonalny samochód Land Rovera. Discovery Sport jest 24 cm krótszy od klasycznego Discovery, ale dłuższy od swojego poprzednika Freelandera o 9 cm (459 cm). Ma też 8 cm większy rozstaw osi (274 cm) i oferuje o 5 cm niższe nadwozie (169 cm). Dzięki dodatkowym centymetrom możliwe było zamontowanie trzeciego rzędu siedzeń, którego to nie oferowano w modelu Freelander. Trzeba jednak przyznać, że na dwóch składanych fotelach treciego rzędu mogą podróżować najwyżej kilkunastoletnie dzieci, i to na krótkich dystansach.
Brytyjski producent nie zaniedbał właściwości terenowych w nowym modelu. Nie uświadczymy tu co prawda w żadnej wersji klasycznych manualnych skrzyń biegów z położoną tuż obok dźwignią reduktora. Załączenie napędu na przednią lub obie osie jest dobierane przez elektronikę w zależności od warunków jazdy. Mamy wpływ jedynie na wybór trybu jazdy, którego możemy dokonać przyciskami na środkowej konsoli. Do wyboru mamy tryb: ogólny (General), trawa/szuter/śnieg (Grass/Gravel/Snow) – na śliską drogę utwardzoną lub gruntową, błoto i koleiny (Mud and Ruts) oraz piasek (Sand).
Discovery Sport dysponuje 21,2 cm prześwitem, głębokość brodzenia sięga 60 cm (w Mercedesie GLK to ledwie 30 cm). Skok zawieszenia wynosi w tym modelu aż 23 cm a wykrzyż może wynieść 32 cm. Warto dodać, że na wyświetlaczu samochodu możemy śledzić informacje o aktualnym zanurzeniu pojazdu.
Deska Land Rovera ma dużo własnego stylu a przy tym obsługa poszczególnych elementów jest intuicyjna. Uwagę przykuwa pokrętło zmiany biegów, które wysuwa się ze środkowej konsoli dopiero po uruchomieniu silnika. Podobne rozwiązanie zastosowano w Jaguarach. W modelu Discovery Sport debiutują m.in. wyświetlacz HUD oraz system InControl, dzięki któremu skopiujemy wybrane aplikacje wprost z naszego smartfona na 8-calowy ekran systemu multimedialnego.
Niestety jakość tworzyw na środkowej konsoli, drzwiach i kierownicy jest daleko poniżej oczekiwań w segmencie premium. Są one twarde, nieprzyjemne w dotyku, a przyciski na kierownicy skrzypią przy ich dotykaniu. Samochód można pochwalić za to bardzo dużą ilość miejsca dla pasażerów pierwszego i drugiego rzędu oraz mnogością praktycznych udogodnień. Uwagę zwraca stadionowy układ foteli, w którym każdy kolejny rząd osadzono nieco wyżej niż poprzedni. Między pierwszym a drugim rzędem ta różnica wynosi aż 5 cm. Kanapa drugiego rzędu jest przesuwana na długości 16 cm, a jej oparcia można pochylać. Co ciekawe w samochodzie zamontowano wejścia USB w każdym rzędzie foteli. W trzecim rzędzie zamontowano nawet dodatkowe nawiewy i pokrętło regulacji siły nawiewu. SUV Land Rovera dysponuje bagażnikiem o pojemności od 479 do 689 litrów (we Freelanderze było to 458 litrów). Po złożeniu oparć drugiego rzędu uzyskamy płaską podłogę i kubaturę ładunkową 1698 litrów (+28 litrów w zestawieniu z Freelanderem).
Obecnie Discovery Sport mogą napędzać silniki znane z modelu Evoque, tj. 2-litrowa jednostka benzynowa Si4 o mocy 240 KM (max. 340 Nm w zakresie 1800-4000 obr./min.) oraz diesel konstrukcji PSA o pojemności 2,2 litra i rozwijający moc 150 KM (TD4) lub 190 KM (SD4). Zarówno TD4, jak i SD4 generują 420 Nm momentu obrotowego (dostępny od 1700 obr./min.). Pod koniec roku dołączy nowa 2-litrowa jednostka diesla ED4, która pozwoli obniżyć wyraźnie cenę, dzięki niższej akcyzie. Wszystkie odmiany silnikowe można zamówić z 9 biegową skrzynią automatyczną ZF 9HP48. Pojazdy z silnikami Diesla będą dostępne także z 6 biegową skrzynią manualną M66. Discovery Sport pozwala na holowanie przyczepy hamowanej o masie nawet 2,5 tony.
Najtańszy Discovery Sport to zarazem najmocniejszy wariant w ofercie, czyli 240-konny wariant benzynowy. Taki samochód w wersji wyposażenia S kosztuje 187 000 zł. O 3 tys. zł droższy jest diesel TD4 o mocy 150 KM. Topowy w gamie model HSE Luxury ze 190-konnym dieslem kosztuje 295 380 zł. Za 40 tys. zł mniejszą kwotę kupimy np. Porsche Macana - nieco gorzej wyposażonego, ale z wyraźnie mocniejszym silnikiem diesla 3.0 V6 o mocy 258 KM.
Plany importera Land Rovera, firmy JLR Centrum, są bardzo ambitne. Jeszcze w tym roku chciałby sprzedać w Polsce ok. 400 szt. modelu Discovery Sport. W przyszłym roku importer chce dostarczyć ok. 2 tys. szt. wszystkich modeli Land Rovera i Range Rovera a w 2020 roku ok. 3,5 tys. Ten progres ma ułatwić poszerzanie palety modelowej brytyjskiej marki, która obiecuje, że będzie prezentować 2-3 nowe modele samochodów rocznie.
Kto testował: Przemysław Dobrosławski
Co: Land Rover Discovery Sport SD4
Gdzie: Sochocin
Kiedy: 12-13.03.15
Ile: 150 km
Wygląd, obszerność i praktyczność wnętrza, komfortowe zestrojenie zawieszenia, duże jak na SUV-a możliwości terenowe, dobre wyposażenie standardowe.
Wysokie ceny diesli, jakość tworzyw w kabinie niegodna segmentu premium, mocne przechyły nadwozia w szybciej pokonywanych zakrętach.