Po fiasku rozmów Nissana z Hondą przyszłość tej pierwszej firmy stoi pod dużym znakiem zapytania. Być może Toyota wyciągnie pomocną dłoń? Nieoficjalnie kontakt już nastąpił i pojawiła się propozycja stworzenia „jakiejś” formy partnerstwa.
Sprawę nagłośnił trzeci co do wielkości japoński dziennik Mainichi Shimbun. Jak twierdzą jego przedstawiciele, Toyota miała skontaktować się z Nissanem w sprawie możliwego sojuszu po nieudanej fuzji z Hondą. I to po tym, jak w styczniu na targach CES prezes Toyoty Akio Toyoda zapytany o możliwe scenariusze powiedział, że Nissan nigdy nie zwracał się do Toyoty w sprawie super fuzji. A nawet gdyby tak było i tak by do niej nie doszło, ponieważ utworzenie jednej mega-firmy prawdopodobnie naruszyłoby japońskie przepisy antymonopolowe – stwierdził wtedy Toyoda.
Nissan od razu wydał oświadczenie, w który mnie komentuje sprawy. Toyota jednak tajemniczo milczy.
Toyota jest największym producentem samochodów na świecie piąty rok z rzędu, posiada udziały kilku japońskich producentów samochodów. Jest właścicielem 20 procent Subaru, 5,1 procent Mazdy, 4,9 proc. Suzuki i 5,9 Isuzu.
Z kolei Nissan mocno uzależniony jest od Mitsubishi i Renault, z którymi tworzy sojusz od 1999 roku i dzięki którym szybciej wprowadza nowe modele. Jednak mocno bazuje na technologii Renault. Więcej o tym pisalismy TUTAJ.
Qashqai to platforma CMF-C wykorzystywana m.in. w Renault Australu i Espace. Nowa Micra, która niebawem ma się pojawić w Polsce to technologia Renault 4/5. Jeszcze większa synergia dotyczy samochodów dostawczych. Interstar to Renault Master, Primastar to Trafic a najmniejszy Townstar to Kangoo. Więcej o tych modelach pisaliśmy TUTAJ.
Ale Europa to tylko wycinek tego, co oferuje Nissan na Świecie. Na pozostałych rynkach jest nieco lepiej, a oferta jest znacznie szersza. Mimo atrakcyjnych modeli jak Nissan Z Fairlady (następcą 370 Z), GT-R czy Rogue, mimo olbrzymiej oferty skierowanej na rynek lokalny (w tym Kei carów) spadki sprzedaży na rynku amerykańskim i azjatyckim zmuszają Nissana do szukania innych ścieżek rozwoju i być może nowych partnerów.
Swoją drogą już kilka lat temu, zgodnie z podziałem, jaki zrodził się w sojuszu kierowanym przez zwolnionego w niesławie Carla Ghosna, Nissan miał wycofać się z europejskiego rynku, do czego finalnie dnie doszło. Długofalowym skutkiem tego działania było jednak przejęcie dystrybucji wszystkich modeli marki przez międzynarodowego niezależnego dilera Astarę (więcej o tym pisaliśmy TUTAJ).
Nissan od niemal 20 lat mocno współpracuje także z chińskim koncernem Dongfeng Motors. Jednak dopiero w ubiegłym roku współpraca zaowocowała stworzeniem kompletnie nowego modelu zaprojektowanego dla w Chinach, dla chińczyków. Sedan Nissan N7 to de facto elektryczny Dongfeng 007.
Niedawno powołany dyrektor generalny Nissana, Ivan Espinosa, stwierdził niedawno, że firma jest otwarta na nowe formy współpracy, ale najważniejszym priorytetem jest stabilizacja wewnętrzna. Plan Re:Nissan obejmuje główne środki redukcji kosztów, takie jak likwidacja 20 000 miejsc pracy, zamknięcie siedmiu fabryk i drastyczne zmniejszenie wydatków na badania i rozwój. Celem jest również zmniejszenie złożoności części o 70 procent i rezygnacja z sześciu platform pojazdów, co ciekawe przy jednoczesnym dalszym inwestowaniu w luksusową markę Infiniti.
Espinoza nie wyklucza przy tym powrotu takich legend jak Nissan Silvia, czy Pajero jednak priorytety są dzisiaj inne.
Szkoda, bo Nissan stworzył tak naprawdę rynek samochodów eklektycznych, wypuszczając w 2010 roku model Leaf - pierwsze wielkoseryjne auto na prąd. Japończycy nie potrafili jednak pozycji pioniera przekuć w długofalowy sukces i w dziedzinie aut na prąd dali się wyprzecić całej światowej konkurencji rozijając własna technologię hybrydową e-Power.
Być może Toyota pomoże w elektryfikacji? Kłopot tylko w tym, że Toyota również pionierem elektromobilności nie jest i upiera się, że jeszcze nie czas na samochody na prąd. Właśnie dlatego konsekwentnie rozwija technologię hybrydową. Ale nie wszędzie jest tak, jak mówi. W przypadku elektryków pierwsze auto stworzyła wspólnie z Subaru, kolejne tworzy już dzisiaj w chinach we współpracy z chińskimi koncernami GAC i FAW. W sumie jest tam już kilka modeli BEV z rodziny Bz m.in. Bz5, Bz3 i Bz7, który jest elektrycznym następca Toyoty Camry.